wtorek, 30 grudnia 2014

Tylko Świr może poprosić mnie o rękę

W ostatnich dniach czytam wiele wyznań osobistych podsumowujących nowy rok, burzących mury, tworzących fundamenty pod kolejne noworoczne postanowienia. Z zasady, postanowień noworocznych nie robię ale za to mogę Wam coś wyznać. Jest cała masa powodów, dla których zadawanie się ze mną jest ryzykowne. Dziwię się facetom, że chcą się ze mną zadawać ponieważ.....:

sobota, 27 grudnia 2014

czwartek, 25 grudnia 2014

Na Święta życzę nam pomyślenia o innych

Być może są osoby, które całe życie myślą o innych bardziej niż o sobie i nie przydadzą im się te życzenia. Zanim jednak stwierdzisz ochoczo, że to właśnie Ty, zastanów się czy na pewno....?

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Życzę sobie....

Około pół roku temu, przeczytałam w jednym z artykułów BBC, iż amerykańscy naukowcy dowiedli, że mózg człowieka kształtuje się do 25 roku życia. Do tego czasu jest podobno silnie podatny na zmiany wywoływane przez różnorakie hormony i bodźce, które wpływają na proces jego rozwoju. Autentyczności tych faktów nie sprawdziłam dogłębnie, ale gdyby im zawierzyć, muszę stwierdzić, że mój mózg zakończył swą ewolucję wczorajszego wieczoru. Dziś, chwilę po wybiciu 25 urodzin, uziemiło mnie w domu paskudne zapalenie zatok, które każe mi wydmuchiwać ogromne ilości śluzów, na przemian z ich zasysaniem rozsadzającym moją czaszkę od środka. Czyli może jednak coś w tym jest? Może to ten nadmiar hormonów, które nie zdążyły ukształtować mojego mózgu, siłują się i walczą pomiędzy wydostaniem się na zewnątrz a pozostaniem i zdziałaniem jeszcze jakiegoś cudu?

sobota, 13 grudnia 2014

Nie nauczysz się bycia liderem z książek

Mam takie okresy, w których nie mam nic do powiedzenia. A raczej mam do powiedzenia tak wiele, że jedna myśl przewyższa drugą i w rezultacie każda wydaje się nieważna. 
Mijający już tydzień był dla mnie dość męczący emocjonalnie. Można go porównać z szybkim kursem dorastania w biznesie i wyrastania z naiwności. W tym tygodniu było wszystko: od relacji poruszonych w poprzedniej notce, przez wielostronicowe umowy po naciągaczy i sprawy sporne. Nie wchodząc w szczegóły, każdego dnia tego tygodnia musiałam przeskoczyć samą siebie. Nowy tydzień zacznę urodzinami- może zbiegi wydarzeń i nasilenie spraw trudnych w tym tygodniu, miało sprawić, że dorosnę do swojego wieku (wątpliwe nadzieje!).

niedziela, 7 grudnia 2014

Jestem ZA MIŁA i krzywdzi to innych

Uwiera mnie to już od dłuższego czasu, jednak dopiero w ten weekend rozlało się to strzępkiem moich nerwów i trafiło w sedno. Na co dzień, mało kto powiedziałby, że jestem zbyt miła. I zgodzę się- wcale nie sprawiam takiego wrażenia. Nie mam w zwyczaju podlizywać się komukolwiek ani specjalnie silić się na miłe gesty wobec osób, których obecność jest mi obojętna. Nie wpadam każdemu w ramiona, a buziaczki na przywitanie wymieniam tylko z bardzo nielicznymi. Nie rozdaję kurtuazyjnych komplementów a długie rozmowy pozbawione konkretów po prostu mnie męczą. Rzeczywiście, nie jestem klasycznie miłym usposobieniem Ani z Zielonego Wzgórza...

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Po pierwsze...nie przeszkadzaj

Co możesz zrobić dla swojej firmy, zespołu, drużyny, grupy projektowej....i każdej grupy osób, której pracy przyszło Ci przewodzić? Po prostu- nie przeszkadzaj. Banał!- powiecie. A ja powiem, że absolutnie nie. 
Odkąd pamiętam, czemuś przewodzę. W przedszkolu przewodziłam grupie tańczącej poloneza na zakończenie roku. W międzyczasie, w wieku 5 lat zadzwoniłam do radia z protestem przeciwko zamknięciu przedszkola. Przetarłam wtedy pierwsze szlaki w dyskusjach polityczno-społecznych. Później były samorządy klasowe, zespół cheerleaderek, wygrane wybory na przewodniczącą samorządu, harcerze...i tak dalej aż do biznesu doszło. Patrząc na moją mamę, która nie potrafi usiedzieć 5 minut w jednym miejscu, można przypuszczać, że pewne predyspozycje i tak zwany skill przywódczy, wyssałam z mlekiem matki.

środa, 26 listopada 2014

STUDIA- czas na ROZWÓJ. Czego można się nauczyć w organizacji studenckiej i pozarządowej?

Okres studiów to czas nauki, zdobywania doświadczenia i dobrej zabawy. Warto wykorzystać go w pełni i w odpowiednich proporcjach, aby to czego się nauczymy zaprocentowało w przyszłości. Liczne możliwości łączenia zdobywania doświadczenia z zabawą, stawiają przed studentami organizacje studenckie i pozarządowe, w których odnaleźć można wiele dróg studenckiego rozwoju.

STUDIA- Najlepszy czas na ROZWÓJ
Podstawą motywacją determinującą aktywność studentów w organizacjach jest chęć rozwoju. Poszerzenie wiedzy zdobywanej podczas podstawowego programu wykładów i ćwiczeń o konkretne umiejętności i doświadczenia praktyczne. Rozwój osobisty to proces wymagający czasu oraz zaangażowania. Aby przebiegał holistycznie i efektywnie, musi odbywać się nie tylko wewnątrz ale również w interakcjach z otoczeniem. Aby się rozwijać, należy świadomie wyznaczać sobie cele, podejmować kroki przybliżające do ich realizacji oraz wyciągać wnioski z sukcesów i porażek, które będą nieuniknione przy realizacji kolejnych działań. Kiedy próbować odnaleźć własną drogę jeśli nie w okresie studiów? Czas bycia młodym dorosłym, który już ‘może wszystko’ ale i wiele zostaje mu wybaczone w imię ‘praw młodości’ jest okresem, który warto wykorzystać na 200% inwestując w swoją przyszłość.

niedziela, 23 listopada 2014

S jak...Sopot.

Jest takie miejsce, w którym emocje łączą się z rozumem. Poza Doliną Pięciu Stawów, o której magiczności pisałam latem, jest jeszcze jedno miejsce, które wpływa na mnie zawsze kojąco. Sopot, w którym mieszkałam, którego ścieżki wydeptałam i w którym ciężko się zgubić. Miejsce, w którym gdy ucieknie autobus można dojść wszędzie pieszo. W którym jest bardziej chillowo niż gdziekolwiek indziej. Gdzie ludzie się uśmiechają a staruszki nie ględzą w trolejbusie na beznadziejność młodzieży. Miejsce, gdzie co 3 kroki można zatrzymać się na kawę w miłym wnętrzu, a wieczorem odwiedzić Złą Kobietę lub Trzy Siostry, w których zawsze znajdzie się dobry drink i masa ludzi przybyłych z całego Trójmiasta na weekendowe swawole. To tu spotkałam same życzliwe osoby. To tu jest mój Wydział. To tu jest plaża i molo i czas płynie trochę inaczej.

piątek, 21 listopada 2014

Jestem zmęczona

Rzadko piszę notki w tym tonie. Uwielbiam swoje życie i cieszę się ze wszystkich jego elementów. Wiem, że mam więcej szczęścia niż mogłabym sobie życzyć. Poza motywującymi rozkminkami, przychodzą jednak spadki formy i zupełne ich ukrycie, byłoby brakującym elementem całej układanki. Każdy z nas tak czasem ma. Mam i ja! 


niedziela, 16 listopada 2014

Dlaczego chodzę na wybory?

Odkąd osiągnęłam pełnoletniość, nie opuściłam żadnych wyborów, w których mogłam oddać swój głos. Dziś miałam być w Krakowie. Jestem jednak w rodzinnym Olsztynie, gdzie jeszcze przed południem wrzuciłam swój głos do urny wyborczej. Można by powiedzieć: "bez sensu....było trzeba jechać, robić inne rzeczy....no kto by się przejmował!". A ja się przejmuję i to dla mnie dzień ważny. Dlaczego? 
Wybory do Europarlamentu 2014

czwartek, 13 listopada 2014

Ekonomia HAPPY relacji

Nie przykładałam do tego wcześniej większej wagi. Ludzie przychodzili, odchodzili, zmieniali swoje plany życiowe i ścieżki zawodowe. HAPPY rosło razem ze mną, co dość szczegółowo opisałam świętując 5-lecie tych zbiegów okoliczności, wzlotów, upadków, okresów przerw i wzmożonego działania. Rosło i dorosło- tak samo jak i ja. W ostatnim czasie, postanowiłam nakierować swoje wysiłki nie tylko na klientów zewnętrznych ale też....wewnętrznych. Szkolenia animatorów, których projekt powstał w wyniku połączenia moich aspiracji do pracy z ludźmi i dzielenia się wiedzą oraz przedmiotem podstawowym działalności, przyniosły za sobą kolejne możliwości. 

czwartek, 6 listopada 2014

Łatwo mówić! Ma Pani swoją firmę! - czy na pewno tak łatwo?

Jakiś czas temu, wspominałam w jednym poście o studencie, który wygarnął mi podczas zajęć: "Pani to łatwo mówić! Ma Pani swoją firmę!".Pogląd ten jest zmorą freelancerów i osób decydujących się na własną działalność. No tak- skoro nie chodzę do pracy od 7:00 do 15:00 to znaczy, że nie pracuję a pieniądze spadają z nieba. To nie prawda! One rosną na drzewach- dokładnie tak jak mówiła kiedyś nie jedna mama.

Otóż...poza wszystkimi plusami takiego rozwiązania, które opisałam we wspomnianym poście o efektywności i które ubóstwiam, wybór związany z prowadzeniem własnego małego czy większego przedsiębiorstwa, ma też drugą stronę medalu. Czy wygłaszający opinie o leniach, farciarzach i dorobkiewiczach wykorzystujących porządnych ludzi pracy o niej wiedzą? Czy na pewno jest łatwiej?
Być sobie sterem, żeglarzem, okrętem i............;)

sobota, 1 listopada 2014

Dzięki! Dzięki! Dzięki!

Liczba odwiedzin bloga w październiku była najwyższa ze wszystkich miesięcy od początku jego powstania. Miło mi, że macie ochotę poświęcić kilka minut swojego cennego czasu i przeczytać co TaKiejJaKiej do głowy wpadło. Coraz więcej osób obserwuje też bieżące mikro-posty na Facebooku. Za sprawą Waszych odwiedzin czuję się zobowiązana i coraz bardziej odpowiedzialna abyście mogli znaleźć tu czasem coś wartościowego. Będę dokładać wszelkich starań! 
Wciąż jeszcze mało komentarzy pozostaje pod notkami dlatego jestem bardzo ciekawa co Was tu do mnie sprowadza. Może jest coś co lubicie szczególnie albo czego jesteście ciekawi? Może macie pytania, na które mogę postarać się odpowiedzieć w kolejnych notkach? A może też blogujecie- zostawcie adres, chętnie do Was zajrzę. Jeśli zechcielibyście się przedstawić i podzielić tym skąd przybywacie, co lubicie i co Was interesuje- będzie mi jeszcze bardziej miło z Wami blogować! :) 

Niezależnie, czy poznamy się czy wolicie pozostać czytelnikami anonimowymi, w statystykach wejść na bloga jednoznacznie widzę, że jesteście. Nie piszę więc w próżnię i jeszcze raz dziękuję Wam za nasz wspólny październikowy mały sukces! 
Trzymajcie się ciepło- listopadowa aura zdecydowanie wymaga od nas ciepłej energii! :) 



P.S. Jeśli nie przepadacie za Facebookiem, możemy spotkać się na Twitterze lub Google+

środa, 29 października 2014

5 Pułapek Rozwoju Osobistego

Każdy kto wkracza na ścieżki rozwoju- w jakimkolwiek sensie: duchowym, światopoglądowym, zawodowym czy innym...po pierwszym zachłyśnięciu odkrywaniem i falami kolejnych zmian, musi zmierzyć się nie tylko z dobrodziejstwem ale też pułapkami, które zdecydują o tym czy rozwój rzeczywiście będzie osobistym sukcesem czy zbiorem niezrozumiałych kłopotów i kolejnych problemów do rozwiązania. Obserwując swoje doświadczenia i wyciągając wnioski, zupełnie subiektywnie zwracam uwagę na kilka kategorii, które warto mieć na uwadze.

poniedziałek, 20 października 2014

Change My Life czyli zróbmy sobie......:)

"Jaka byłaby jedna rzecz, którą byś zrobił/a gdybyś miał/a pewność, że się uda??"
Jedno z pytań autocoachingowych, które wymienił Tomek prowadząc jeden z modułów wczorajszego szkolenia. Znam to pytanie. Nie pierwszy raz je usłyszałam. Nie byłam wczoraj uczestnikiem, a przyglądałam się tylko jako najwierniejsza fanka, ledwo kontaktująca ze światem po całonocnej podróży. Słysząc je wczoraj, ocknęłam się lekko i bez namysłu wpadło mi do głowy: -Wiem co bym zrobiła! Spodziewacie się pewnie, że byłaby to podróż, ewentualnie może jakiś pomysł na super start-up, który skoro nie mógłby się nie udać, przynosiłby zacne zyski. Pewnie rok temu sama bym się tego spodziewała. Tym razem, nawet przez pół minuty żadna z tych myśli nie pojawiła mi się przed oczami. Bez cienia zawahania, z błogiego stanu lekkiego zamroczenia, wyrwała mnie odpowiedź: rodzinka. Gdybym miała obudzić się jutro i wybrać jedną rzecz, którą zrobię z gwarancją, że się uda, byłaby to rodzinka w komplecie składającym się z dzidziusia i jego taty, tworzących razem ze mną udane trio. 


wtorek, 14 października 2014

K jak....Kraków

Od kilku tygodni zastanawiam się czy napisać tą notkę. Nie jest ona prosta i może być bardzo subiektywnie interpretowana, zwłaszcza, że mam świadomość bycia od kilku tygodni na szczególnie (w tym temacie) cenzurowanym. Mimo to, a może właśnie dlatego moje myśli coraz głośniej postulują o wydostanie się z głowy. Ta notka nie będzie o: polu, oglądnięciu i wszechobecnym 'że' w chodźże, weźże i innych językowych połamańcach, o których piszą wszyscy i wszędzie, punktując lokalne dziwactwa. Będzie o Krakowie z perspektywy mojej (nie)miłości, przeżyć i obserwacji, z lekkim zabarwieniem stereotypowym tam, gdzie ma ono związek z moim przyswojeniem kultury lokalnej. 

piątek, 19 września 2014

J jak.....Jeden Jedyny

Nie jestem zbytnio sentymentalna. Nie przewożę pamiątek z miejsca na miejsce, nie składuję albumów ze zdjęciami przepełnionymi historią. Nie zastanawiam się nazbyt długo jeśli mam wyjechać czy przestawić swoje życie do góry nogami. Mimo wszystko, w ciągłym chaosie i zmianach, jest kilka rzeczy/miejsc/momentów, które zajęły swoją niezastąpioną pozycję, stając się 'jednym jedynym'- niezastąpionym.

1. Zapach wieczornego spaceru nad jeziorem. Nie doceniałam go mając na co dzień. Od kiedy nie mam, każdy spacer nad jeziorem, zwłaszcza w ciepły letni wieczór pachnie znanym zapachem domu, niosącym spokój i uczucie, że jestem u siebie.

środa, 17 września 2014

I jak.....Impulsywność


Decyzje pod wpływem impulsu podejmuję często. Tak funkcjonuję i nie za bardzo wiem jak miałabym to robić inaczej. Muszę przyznać, że nad tymi ważniejszymi zastanawiam się już coraz dłużej, nosząc je chwilę w sobie. Mimo to, ostateczną kropkę nad "i" zawsze stawia reakcja na daną sytuację/myśl/zdarzenie.

niedziela, 7 września 2014

G jak.....Gniew

"Warto zwrócić uwagę na fakt, że nawet gdy chodzi o gniew, można mówić o pozytywnym i negatywnym jego aspekcie. Moim zdaniem gniew może być również wyrazem troski, uczucia. Taki rodzaj gniewu ma charakter zdecydowanie pozytywny i prowadzi do pozytywnych działań." 
'Rozmowy z Dalajlamą'

Gniewam się. Jest we mnie gniew. Z początku był ten negatywny- pełen pretensji, żalu, rozczarowania. Może dlatego pisałam trochę mniej bo z zasady nie lubię wylewać wiader pomyj na ten blog. Gniew zamieniał się w fochy, siłowanie się, walkę i całą serię wybuchowych emocji. I choć niczym chmura gradowa nie raz trącałam spojrzeniem bazyliszka na osoby znajdujące się obok, gniewałam się szczególnie na siebie. Gniewałam się, że zawierzyłam ślepo ideom odczepionym od pierwiastka realności, dopiero później weryfikując je, nabierając pokory i zrozumienia, że nie wszystko co ja przyjmuję jako dobre musi być dobre dla kogoś innego. Gniewałam się, że mimo braku dobrego przeczucia, przymknęłam oko na intuicję i dałam prowadzić się w ciemno. Gniewałam się, że pozwoliłam postawić się w sytuacjach bez wyjścia, w sposobie funkcjonowania, z którym się nie zgadzam i realiach, których nie przyjmuje za swoje. Gniewałam się na siebie, że na samym początku uciszałam złe myśli i nie powiedziałam 'nie' szukając lepszego rozwiązania. Gniewałam się, że kolejny raz umknęło moim podejrzeniom, że nie wszystko złoto co się świeci...

środa, 13 sierpnia 2014

E jak....Efektywność

Nie lubię pracować na czas. Co więcej- poza pomaturalnym epizodem w pracy na barze nigdy nie pracowałam na czas. Miałam to szczęście, że już na samym początku dostałam możliwość łączenia studiów z pracą i nie musząc przychodzić do biura codziennie, mogłam odbierać telefony i pisać maile do klientów o każdej porze dnia i nocy. Zajmowałam się wtedy sprzedażą i organizacją imprez integracyjnych i warunek był jeden: imprezy miały być. Efekt był taki, że będąc w biurze 2-3 dni w tygodniu po kilka godzin, miałam lepszą sprzedaż niż koledzy, którzy siedzieli w nim codziennie po 8 godzin i więcej czasu poświęcali na marudzenie nad otaczającą ich rzeczywistością niż pracą. Zdarzało mi się nawet czasem usłyszeć: 'Kasia, nie pracuj tak szybko.....'. Już wtedy myślałam sobie 'To co mam tu robić skoro już przyszłam?'. Minęło pięć lat i im dłużej pracuję na własną rękę tym bardziej jestem przekonana o tym, że efektywność a nie godzinówka to system stworzony dla mnie. 
Takie biuro?

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Deser jeżynowy

Odkąd na facebookowym profilu TaKaJaKa, nie ukrywam się z tym, że ćwiczę i dość wprost namawiam wszystkich do bycia bardziej fit (co jak bumerang motywuje mnie samą do nie obniżania poprzeczki), dostaję coraz więcej pytań: 'a co jesz?', 'czy to jakieś specjalne rzeczy?', 'co z czym?' itp. 
Otóż nie- nie mam specjalnych przepisów przeliczanych co do kalorii. Bardziej interesuję się tym czego nie jem, a to co jem jest naturalną konsekwencją. Korzystając z lata, które serwuje nam całą masę owoców, jednym z rozwiązań na 'zakazane' produkty słodyczowe są jeszcze pyszniejsze desery! :) 

sobota, 9 sierpnia 2014

D jak...Dolina Pięciu Stawów

Dolina Pięciu Stawów- Schronisko i Przedni Staw
Najbardziej magiczne ze wszystkich miejsc, które znam. Piękna, spokojna, położona powyżej 1600 m n.p.m., otoczona majestatycznie unoszącymi się wokół skalistymi szczytami Tatr Wysokich. Miejsce, do którego idąc, głowę zaprzątaną nizinnymi problemami zostawia się na dole. Schronisko, otoczone wyłącznie trudniejszymi szlakami Tatr, raczej nie przyciąga na noc przypadkowych turystów. Po zejściu jednodniowych wycieczek, każdy spotykając się na niewielkiej sali wspólnej wieczorową porą jest przyjazną duszą. Nie tylko za sprawą piwa z sokiem, które smakuje tam lepiej niż gdziekolwiek, ani wiśniowych Soplicówek wnoszonych przez nowo przybyłych. Tym co łączy większość nocujących jest miłość do tego miejsca i do szczytów, które je otaczają. Nie brakuje turystów żądnych wrażeń i wspinaczy, dla których trudne szlaki z łańcuchami to wciąż za małe bodźce. Bardziej doświadczeni doradzają początkującym gdzie i o której wyjść. Nikt nikogo nie nawraca od chęci przeżycia przygody. Bo góry wysokie to przygoda. Ci, którzy szukają w górach pięknych widoków, odwiedzają to miejsce raz i idą dalej. Ci, którzy wracają tu częściej to napaleńcy. Ludzie, dla których ważniejsze od łóżka jest miejsce na podłodze, ciśnięcie się w zbiorowej sali na materacach, spanie przed schroniskiem w śpiworach, jeden obok drugiego, z pobudką o 4:00 nad ranem- gdy pierwsi zapaleńcy wyruszają na szlak. Tylko w ostatnich dwóch dniach, słyszałam opowieści o wyprawie na Kazbek, w której uczestniczył jeden z korzystających z noclegu wspinaczy, spotkałam ojca z dwójką synów- 15 i 10 lat, którzy w trójkę od tygodnia wspólnie zdobywali najwyższe szczyty Tatr budując rodzinną męską sztamę czy wypiłam wino w towarzystwie Niemców, którzy wędrują z plecakami kolejny tydzień przez Czechy, Słowację i Polskę. W Pięciu Stawach poznałam też Dawida- młodego napaleńca, mieszkającego w schroniskach całymi miesiącami w oczekiwaniu na dobrą pogodę i partnerów do wspinaczki, dla którego póki co emocje i silne zastrzyki adrenaliny są ważniejsze niż studia, praca i spokojne życie na nizinach.

wtorek, 5 sierpnia 2014

C jak...CUDA

"Od pewnego czasu mocno wierzę w cuda....że rzeczy szalone potrafią się udać"

Szukam w pamięci momentu, w którym pierwszy raz uwierzyłam. Pierwszego razu kiedy świadomie uznałam, że dzieje się coś szalonego, do czego powodzenia potrzebny jest cud, w który uwierzę. Było to 11 lat temu. I jak często to bywa z cudami, swoje palce maczała w nich pierwsza miłość. Miłości od tamtego czasu się przetasowały. Jedne były bardziej szalone, inne mniej. Wszystkie były wyjątkowe. "Podobno każda miłość jest pierwsza...." lecz w czasie kiedy wiara w miłość upadała i podnosiła się sinusoidalnie, wiara w cuda trwała i trwa do dziś.

poniedziałek, 28 lipca 2014

B jak...BIEGANIE

Bieganie nie jedno ma imię. Często mówi się: "biegnę do pracy", "cały dzień biegałem po urzędach", "biegam z wywieszonym językiem" itd... Oznacza to zwykle nie mniej, nie więcej niż to, że spieszę się i nie jestem tym zachwycony. Bieganie przybrało jednak, dłuższy już czas temu, formę popularnego sportu miast, w których na wzór joggingu z amerykańskich filmów, coraz więcej osób zaczęło truchtem przemierzać ulicę aby być fit, wstać z kanapy, dobrze rozpocząć lub zakończyć dzień, zmęczyć się fizycznie i wyluzować psychicznie. Chwilę później pojawiły się u biegaczy smarphfonowe aplikacje rejestrujące dystans, tempo, trasę biegu, które upubliczniając na portalach społecznościowych wołały do wszystkich znajomych biegacza: 'Patrz ile przebiegłem- taki jestem runner! A Ty? Rusz się!'.

niedziela, 20 lipca 2014

A jak....ARTYŚCI

O artystach pisałam już wiosną więc kto czytał ten wie, że mam do nich słabość. Kto nie czytał, może wrócić do artystycznych wątków z romansem w tle.  Pierwszy post z serii 'Ta Ka. Ja Ka. od A do Z'- czyli moje własne wyzwanie stworzenia serii postów na tematy rozpoczynające się od kolejnych liter alfabetu, zaczynam z pewnym poślizgiem. Dwa dni zachodziłam w głowę szukając innego tematu na A. Nie znalazłam. To chyba znów potwierdza moją słabość do tych artystycznych pierwiastków....

Artyści- fascynujące osoby przepełnione kawałkiem świata niepojętego przez wszystkich, nielogicznego,  nierozsądnego i nieco...odmiennego.
Artyści- poszukiwacze skrajnych emocji, które przelewają na piękne dźwięki, słowa, obrazy, pokazy, odjechane kreacje i wszelkie twórcze inspiracje.
Artyści- po wielokroć egocentrycy skupieni na swoich odczuciach i swoim przekazie.
Artyści- często zagubieni w realiach rzeczywistości dłużnicy.
Artyści- szaleńcy warci niekiedy miliony- jeśli jeszcze nie dolarów to miliony westchnień.

piątek, 27 czerwca 2014

Pierwsza rzecz, która nie przychodzi mi zbyt łatwo

Pamiętacie notkę, którą napisałam w październiku będąc po drugich zajęciach moich studiów doktoranckich? Uśmiecham się dziś do niej szeroko.  

Dziś doszło do mnie, że dopełnienie mojego postanowienia i przejście tej całej drogi aż do obrony doktorskiej jest pierwszą rzeczą w moim życiu, która nie przychodzi mi zbyt łatwo. To dla mnie na prawdę trudne wyzwanie. Jednocześnie, za każdym razem kiedy stawiam kolejny drobny kroczek aby mu sprostać, jest on dla mnie wielką przyjemnością. Przyjemnością i dumą, że jestem o ten kolejny krok wyżej zamiast poddać się pod natłokiem rzeczy, które muszę poznać i wymagań, które muszę spełnić.


poniedziałek, 16 czerwca 2014

Ostatni raz na tej trasie

Trzy tygodnie temu, jadąc pociągiem Olsztyn- Sopot, płakałam, że już nie chce więcej. Że jestem zmęczona, że nie chcę być już w tym Trójmieście sama. To były chyba pierwsze trzy tygodnie od 1,5 roku, które spędziłam w Trójmieście 'ciągiem'. Czas minął szybko. Dziś znów jadę tym samym pociągiem, w tym samym WARS-ie płacząc nad tym, że to moja ostatnia podróż Olsztyn- Sopot. Ostatnia 'z domu- do domu'. I jakoś tak...jest mi dziś trochę żal.


"Z jednej strony mam już potrzebę zakotwiczenia, z drugiej mój charakter domaga się przeciągu. Żeby się działo, żebym nie stała w miejscu" 
Olga Bołądź- aktorka (TS nr7(288)) 


Szukam odpowiedzi w ludzkich historiach. Wiozę w sobie wiele skrajnych emocji. Jestem w procesie. Znów bardziej senna i bardziej milcząca, więcej czytam niż piszę. Wchłaniam te wszystkie myśli i chwile, które za chwilę zabiorę ze sobą dalej...

poniedziałek, 19 maja 2014

Przeraża mnie zachwyt młodych nad Korwinem- Mikke

Na wybory chodzę zawsze. Z rodzicami chodziłam na wybory od małego, sama nie opuściłam ani jednego głosowania, w którym mogłam wziąć udział po skończeniu 18stki. Mam wrażenie, że miłośniczką polityki byłam bardziej w liceum niż teraz, czemu zdecydowanie sprzyja brak telewizora, jednak pewna tendencja, która dociera do mnie choć sama kontaktu z nią specjalnie nie szukam, budzi moje totalne zdziwienie, niezrozumienie i wiele obaw. Mowa o zachwycie młodych osób Korwinem-Mikke, które wydaje mi się dużo szersze niż kiedykolwiek wcześniej.

Dlaczego mnie to boli?
Po pierwsze: Program wyborczy. 
Aby nie kierować się zwykłymi uprzedzeniami, pokusiłam się o znalezienie programu wyborczego Nowej Prawicy. Jest to zdecydowanie najkrótszy program wyborczy jaki widziałam ever. Cały program wyborczy do Parlamenty Europejskiego 2014, zamieszczony na oficjalnej stronie partii, mieści się w 5 punktach! Zaczynając od słów  "KNP to jedyna w Polsce partia konsekwentnie i bezkompromisowo antyunijna. Celem KNP jest likwidacja UE poprzez redukcję tego sztucznego, etatystyczno-fiskalno-ideologicznego tworu..." krąży ciągle wokół bycia ANTY Europie. Pytanie nasuwa mi się jedno: Skoro nie Unia Europejska- to co?

wtorek, 13 maja 2014

Dlaczego kobiety zdradzają

Temat bynajmniej nie HOT bo aktualnie nikogo nie zdradzam. Umówiona jestem za to na wirtualną randkę więc postaram się streścić. Przeczytałam właśnie w babskim Twoim Stylu reportaż "Polka niewierna". Donosi on na wstępie, że "co piąta kobieta szuka poza związkiem tego, czego nie dostaje od partnera". Osobiście myślę, że to bullshit. Co piąta się do tego przyznaje, a co kolejna piąta i tak to robi- tylko się tym nie chwali. Z moich prywatnych statystyk wynika, że większość moich koleżanek przeżyło choć raz tego typu przygodę. Żadna z nas nie sypia z pierwszym lepszym znalezionym w dyskotece więc nie nazwałabym nas wyjątkowo puszczalskim gronem, a w związku z tym jestem pewna, że więcej niż 20% kobiet wie jak smakuje zdrada.


czwartek, 8 maja 2014

Może zamiast zamieniać sukienki na spodnie, powinnam skrócić sobie nogi?

Jestem ostatnio milcząca. Co nie znaczy, że nie mam w głowie wielu myśli, którymi warto byłoby się podzielić. Zablokowałam się i przestawiłam na tory milczenia ponieważ musiałam przerobić nawałnicę myśli. Do końca nie wiedziałam gdzie jest sedno. Zupełnie przypadkiem wzięłam dziś do wanny jedną z książek, które zaczęłam czytać a nie skończyłam. Otworzyłam na przypadkowej stronie i przeczytałam....


Kiedyś powiedziała mi 'Jestem taka zmęczona. Wykonywanie mojej pracy jest dla mnie jak ciągnięcie upartej krowy na szczyt góry'. Po krótkiej rozmowie zdała sobie sprawę z tego, że jako dziecko zawsze łatwo wygrywała. Ponieważ czuła się winna, że zawsze pokonywała inne dzieci, nauczyła się umniejszać swoje osiągnięcia- dawała fory innym żeby wyrównać szanse. Po przeanalizowaniu swojego zachowania zdała sobie sprawę z tego, że podobała jej się rywalizacja z resztą ludzkości. Chciała udowodnić, że jest miłą i 'normalną' osobą. Dla niej ważniejsze było to, żeby ją lubiano, niż odnoszenie sukcesów. Powiedziałam jej: 'Najpierw bądź miła dla siebie. Pozwól żeby reszta ludzkości zajęła się sobą'. 
(Sztuka wojny dla kobiet Sun Tzu) 

środa, 30 kwietnia 2014

5 lat HAPPY

JAK TO SIĘ WSZYSTKO ZACZĘŁO?

2gie urodziny organizowane przez Happy Moments (VI 2009)
Odpowiedź na to pytanie jest mało konkretna- raczej jawi mi się w pamięci mglisto. Nie ma jednego konkretnego momentu, w którym pomysł się narodził. Był mieszanką wielu czynników i zbiegów okoliczności. Od razu po maturze zaczęłam pracować w imprezach integracyjnych. Sprzedawałam, ogarniałam i szło mi to całkiem nieźle. Tematem organizacji imprez okolicznościowych, zainteresowała się jako pierwsza moja siostra, która w tamtym czasie odwiedziła szkolenia dekoracji balonowych. Obserwując warszawskie firmy, organizujące przyjęcia urodzinowe dla dzieci, zakwitł w mojej głowie pomysł zmiksowania doświadczenia wyniesionego z prowadzenia gromad zuchowych z doświadczeniem z organizacji imprez i tak powstało Happy Moments. Według pierwszego zamysłu mieliśmy organizować urodziny i sprzedawać urodzinowe artefakty. Od pojawienia się pomysłu potrzebowałam zaledwie 1,5 miesiąca żeby zarejestrować działalność. Do dziś pamiętam jak wiosną 2009, uziemiona po zabiegu w łóżku, przekopywałam Internet tworząc listę zamówienia na urodzinowe talerzyki, obrusy, konfetti, trąbki i pierwszą klaunową sukienkę. W tamtym czasie zamówienie za 1800 zł wydawało mi się na prawdę OGROMNYM przedsięwzięciem!

wtorek, 15 kwietnia 2014

:: Wady = Zalety :: Moje cechy charakteru w zarządzaniu

Wpisując w Google hasło "cechy charakteru" jako jedne z pierwszych odnośników ukazują się artykuły wskazujące jakie są dobre cechy człowieka, jakie są pożądane cechy pracownika itp. Cała masa podsumowań, mówiących o tym, które cechy należy mieć oraz których należy się wstydzić a najlepiej całkowicie wyzbyć.

Trochę ponad tydzień temu, prowadziłam z Tomkiem szkolenie "Przywództwo vs. Zarządzanie", podczas którego dołożyliśmy wszelkich starań aby przedstawić uczestnikom różnicę między przywódcą- wizjonerem a managerem w wersji klasycznej, w taki sposób aby uchwycić to co w obu stylach jest OK i które cechy wyciągać aby stworzyć dobrą przywódczą mieszankę. Bazując na tym, że Tomkowi jest bliżej do przywódcy-wizjonera a mi do managera z zegarkiem w ręku, przerysowując pewne różnice, wychodzi z tego zestawienia całkiem fajny model pokazowy, z którego obserwacji już można wyciągać wnioski.

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Sprzedałam się góralom

Miniony weekend był bardzo dynamiczny. Wiele się wydarzyło, w powietrzu wiszą kolejne zmiany. Od kilku dni chodzą za mną góry. Strasznie chcę i potrzebuję się tam znaleźć. Zmęczyć nogi i głowę i wpaść na to co i jak powinno toczyć się dalej. Wędrując zawsze wpadam na najprostsze rozwiązania spraw, które z początku wydawały się skomplikowane. Ostatni raz byłam w górach na początku stycznia. Z tamtej samotnej (choć lepiej pasowałoby słowo samodzielnej) wędrówki do Morskiego Oka zwiozłam bezcenne dla mnie wnioski. Na góry można liczyć zawsze, choć do uroków chodzenia powróciłam dopiero niecałe dwa lata temu. Niżej relacja z tego 'pierwszego razu' po długiej przerwie, którą zapisałam w 2012 roku, kiedy ten blog jeszcze nie istniał. Ciekawe, że po każdym późniejszym wyjeździe mogłabym napisać coś bardzo podobnego- na stałość gór i ich majestatyczny spokój można liczyć zawsze. W długi weekend majowy wybieram się w Tatry!

Kierunkowskazy na Hali Rysiance

środa, 2 kwietnia 2014

Doceniaj się!

Kiedy miałam 17 lat, ówczesny chłopak zostawił w moim śpiewniku wpis na jednej ze stron: "Pamiętaj, nikt Cię lepiej nie pochwali niż ty sama". Wydawało mi się wtedy, że brzmi to mądrze choć z perspektywy czasu wiem, że nie miałam zielonego pojęcia co te słowa naprawdę znaczą. Zważywszy na to, że był ode mnie kilka lat starszy, może wiedział lepiej co chce przekazać.


czwartek, 27 marca 2014

Topię smutki na 7 sposobów

Niedawno w poście "Mam doła- 13 osób lubi to?" pisałam o tym, że publiczne wylewanie smutków nie jest moim zdaniem niczym potrzebnym ani pokrzepiającym. Czasem jednak zdarza się, że smutek wdziera się w nasz nastrój drzwiami i oknami. Są takie momenty kiedy coś nam nie wychodzi, kiedy jesteśmy zmęczeni, kiedy tęsknimy za czymś czego już nie ma albo za czymś co jeszcze nie nadeszło. Ciężko jest się wtedy oprzeć złym emocjom.
Co, zamiast wylewania wiadra żalu na cały świat możemy zrobić, aby nie dać im się pochłonąć? Przedstawiam Wam dziś kilka moich 'miejsc', w których topię smutki. Choć mogą wydawać się oczywiste to w praktyce wypierane są często przez codzienne marudzenie i lenistwo. A moglibyśmy spędzić ten czas nieco produktywniej i z pożytkiem dla swojego ducha i ciała.

wtorek, 25 marca 2014

Jestę Blogerę- blogosfera w realu

JESTĘ BLOGERĘ to pierwsze spotkanie blogosfery w realu, na którym byłam. Właściwie to przeleciałam przez nie w pędzie między 4,5 godziny zajęć na Uniwersytecie Dzieci a kolejnym spotkaniem 'biznesowym'- dni, które spędzam w Olsztynie zawsze wyglądają bardziej jak walka z czasem niż poukładana sielanka. Dlatego też spotkanie minęło mi szybko i najlepiej przedstawi się w fotograficznym skrócie- pięknych zdjęciach wykonanych przez Fototerapię- N.Jaśkowska., które oddają intensywność tych kilku godzin.

poniedziałek, 24 marca 2014

Artyści tworzą. Muzy biegają po poligonie.

Z artystami dobrze bywać, trudno być. Pierwszy artysta pojawił się w moim życiu kiedy miałam 13 lat. Małoletnie zauroczenie, które przewijało się od czasu do czasu mimo zmienności okoliczności. Pierw spotykaliśmy się przy rurkach z kremem, po latach przy alkoholu. My rośliśmy ale charakter naszych spotkań stał w miejscu. Bywaliśmy w swoim towarzystwie. Nigdy jednak nie wytrzymaliśmy w tej artystycznej miłości dłużej niż tydzień, może dwa. Granie na gitarach, potajemne schadzki, kwiaty, koncerty, pianino, gotowanie, filmy przy zgaszonym świetle- każdy detal pod artystycznym napięciem. Poza okresami godowymi, obecne były długie okresy łudząco podobne do włoskich relacji. Dawanie i odbieranie prezentów, ignorowanie, inni chłopcy i inne dziewczyny, z którymi było nam dobrze tylko jakaś niedokończona historia wisiała w powietrzu. Stały był napis pozostawiony przeze mnie na licealnej szafce artysty, który brzmiał: "Po dwóch dniach właściwie nic już nie istniało....". Szafka umieszczona była w tym samym rzędzie, zaledwie kilka metrów od mojej, co było dobrą okazją do obserwowania czy artysta żyje. Spomiędzy szafek zostało zdjęcie i kilka wierszy napisanych w przypływach rozpaczy- cóż, widocznie również mam w sobie pierwiastek artystyczny.

czwartek, 20 marca 2014

"OSHO- Smak miłości..." - czyli przekopuję filozofie relacji

Książki ostatnimi czasy CHŁONĘ. Z racji na pochłanianą ilość nie nazywam już tego czytaniem. W przeciągu miesiąca z kawałkiem, poświęcając każdą wolną chwilę, przetrawiłam 3 pozycje. Wraz z pierwszymi promieniami słońca na tapetę poszły książki związane z relacjami. Chwilę temu skończyłam tą, która okazała się wyjątkowa (co pewnie zauważyły osoby zaglądające na fanpage)- "OSHO- Smak miłości. Jak kochać świadomie i bez lęku". Pozycja zdecydowanie filozoficzna ale napisana dość przystepnym i łatwo przyswajalnym językiem. Być może dlatego, że OSHO nie jest typowym hinduskim filozofem a mieszanką filozofii wschodnich z szybkim tempem zachodu, które poznał żyjąc w Stanach Zjednoczonych. Być może ten miks jest przyczyną lepszej przyswajalności niż chociażby "Rozmowy z Dalajlamą", które czytałam poprzedniej wiosny. Jakoś tak wychodzi, że kolejna wiosna wita się ze mną w filozoficznych tonach- bardziej dających się we znaki niż codziennie rozkminki, choć kminię przez 365 dni w roku.

środa, 19 marca 2014

"Mam doła- 13 osób lubi to"?

Nie jestem robotem. Może małym robocikiem ale nie robotem na stop pro! Spływają do mnie czasem komentarze, że za dużo działania, za dużo radości, za dużo motywacji i że nie każdy ma możliwości, warunki, sposobności i nic nie spadło mu z nieba.
Co do możliwości- uparcie wierzę, że każdy ma możliwości do robienia tego co chce- jest to tylko kwestia decyzji, podjęcia ryzyka i wypracowania sobie tego krok po kroku. Okazało się, że mój profil Dynamiki Bogactwa to Kreator więc sposobności tworzę sobie gdzie się da i jest to dla mnie naturalne. Znam jednak masę przykładów, które dowodzą, że każdy może jeśli chce- czasami tylko musi pójść nieco inną drogą.
Wracając do radości, działania i permanentnej zajawy, rzeczywiście, na wielu blogach i profilach ludzi wkraczających na tory rozwoju osobistego można odnieść wrażenie, że nigdy nie mają doła, nigdy nie są smutni, nigdy nie mają gorszych dni i wszystko SAMO robi się kolorowe. Samo się nie robi i nie spada z nieba. Każdy ma gorszy dzień- ja również. W końcu jestem kobietą- szczegóły w moim nastawieniu do świata zmieniają się trzy razy w miesiącu- w zależności od fazy babskiego cyklu.

piątek, 14 marca 2014

Sama się tu trzymam. O poszukiwaniu, nienawiści, spokoju i dojrzewaniu.

Co jakiś czas zdarza mi się usłyszeć pytanie "Co Cię tu trzyma? Po co tam siedzisz?". Wraz z rozpadem związku słyszałam to pytanie kilka razy w tygodniu. Teraz słyszę je już coraz rzadziej. Niemniej, moje życie rzeczywiście rozrzucone jest w kilka miejsc Polski co więcej osób dziwi niż nie dziwi. Skoro nie związek, nie praca, nie znajomi, więc co? Odpowiedź jest prosta. Sama się tu trzymam.

poniedziałek, 10 marca 2014

Dojrzewamy - Sabatu część I

Wczoraj przybyła do mnie z brytyjskich wysp A.- moja jedyna miłość stała, niezmienna już od lat (daruję sobie ilu bo z każdym rokiem brzmi to coraz bardziej przerażająco). Nie minęły dwie godziny od lądowania na polskiej ziemi, a już znalazłyśmy się na sopockiej plaży. Z zestawem niezmiennym od początków liceum- mieszanką alkoholowo-tytoniowo-chipsową, którą nie należy się chwalić ale raz na rok przy takiej okazji prozdrowotny nurt odchodzi na chwilę w zapomnienie. Na plaży w Sopocie alkohol można spożywać legalnie więc żadne z nas wielkie 'rulesbreakerki'. Rozmowy, rozmowy, rozmowy. Królowała filozofiKa. O facetach. O związkach. O przyszłości. O różnicy między naszym pokoleniem a pokoleniem 15-lat starszym. O tym, że uciekamy kiedy jest źle i jak przetrwać te gorsze chwile żeby było dobrze. O podróżowaniu i szukaniu miejsca. O tym co mamy po rodzicach. O studiach i o pracy. O wszystkim co czekało na wyrzucenie z siebie. Na pięknym słońcu, w temperaturze 17,4 stopnia (jeszcze wiosny podobno nie ma!), kminiłyśmy świat i życie i nie wiadomo kiedy minęło 5 godzin! Podsumowaniem niech będzie zdanie, które padło "Wiesz, kiedy tak sobie tu siedzimy, to czuję, że wszystko w naszym życiu będzie zajebiście! - No, czuje się błogo!".


środa, 5 marca 2014

Odpowiedzialność

W zeszłym tygodniu przygotowywałam prezentację dotyczącą rozwoju osobistego, która miała być tłem do wystąpienia przed studentami poszukującymi pomysłu na swoją przyszłość na Konferencji 'Pracodawcy Trójmiasta'. Wśród obrazów, które wspierały moje wystąpienie, pojawiły się hasła takie jak: rozwój, odpowiedzialność, własna droga, nauka, umiejętności, relacje, podróże, zabawa, kariera, marzenia, przywództwo. Wszystkie ważne jednak ze wszystkich tych skojarzeń najważniejszym według mnie jest ODPOWIEDZIALNOŚĆ. Warunek konieczny, najtrudniejszy ale jednocześnie niosący najwięcej satysfakcji i odpowiedzi na pytania "po co". Warunek do tego żeby wybrać drogę i rozwijać się w wybranym kierunku.

poniedziałek, 3 marca 2014

Krakowski Weekend Speakerów

Przemówienia pod Sukiennicami
Ostatni weekend w Krakowie minął pod znakiem Public Speaking. Szkolenie, które prowadził Filip Werstler i Marcin Pawelec miało w ten weekend swoją siódmą edycję. I tej szczęśliwej siódemce miałam przyjemność się przyglądać. Po raz pierwszy oglądałam szkolenie (całe!) z boku- ani od strony uczestnika, ani od strony osoby prowadzącej. Muszę przyznać, że była to ciekawa i bardzo pouczająca zmiana perspektywy. Patrząc bez bezpośredniego zaangażowania w proces grupowy, można przyglądać się dokładniej zarówno funkcjonowaniu eventu jako całości ale też procesom zachodzącym w poszczególnych uczestnikach. W ten weekend było ich nie mało i myślę, że StuGO zrobiło na prawdę fajną robotę. Czym jest więc Public Speaking? Przemawianiem. Jak z nazwy wynika- przemawianiem przed publicznością. Ale nie tylko. Odezwać się czasem trzeba wszędzie a od tego w jaki sposób się odezwiemy mogą zależeć nasze dalsze losy.

poniedziałek, 24 lutego 2014

Ten pierwszy raz ze Stróżem...

W zeszłym tygodniu postanowiłam zapisać się na fitness. Nie na siłownię(!) bo jazda rowerem, który stoi w miejscu mnie nudzi, tak samo jak odgrywanie roli kotleta schabowego rzuconego między wyciskających siódme poty koksujących panów. Siłownię zostawiam siłaczom. Postanowiłam znaleźć odpowiednie miejsce do kręcenia tyłkiem na rzecz kondycji przedwiosennej i jazdy na rolkach w zbliżających się cieplejszych miesiącach. Zważywszy na to, że nie zdarzyło mi się jeszcze w tym roku spędzić pełnego tygodnia w jednym mieście, nie było to proste. Owo miejsce musiało być w miarę blisko, w miarę tanio i z grafikiem, w którym między poniedziałkiem wieczór a czwartkiem znajdą się atrakcyjne dla mnie propozycje odbywające się w godzinach bardzo rannych lub bardzo wieczornych. Podeszłam więc do tematu profesjonalnie i z pełnym zaangażowaniem. W końcu wybrałam. Karnet kupiłam we wtorek-żeby rzucić jeszcze okiem czy owo miejsce nie okaże się totalnym syfem. W czwartek rano nadszedł dzień mojego debiutu na zajęciach fitness pod hasłem 'zdrowy kręgosłup'...

wtorek, 18 lutego 2014

Instrukcja obsługi damskiego zwoju kabli (nie tylko dla elektryków)

Niedawno na jednym z obserwowanych przeze mnie blogów  wpadło mi w oko porównanie o działalności męskiego mózgu jako zbioru szufladek i damskiego jako plątaniny kabli. Przypadło mi ono do gustu tak bardzo, że na stałe zamieszkało w moim słowniku.
Jak ta plątanina działa?
Przejdźmy po nitce do kłębka, próbując wyodrębnić kilka objawów i cech charakterystycznych dla wybranych momentów. Panowie! Ta malownicza bajka o kablach i zwojach jest dla Was. Żebyście mieli szansę zrozumieć co się w tej plątaninie niekiedy dzieje. W końcu kable to sprzęt, który znajdziemy raczej wśród męskich zabawek?

sobota, 15 lutego 2014

Wsiądź do pociągu - Zadbaj o swój czas w podróży!

Od początku 2014 roku, spędziłam w podróży pond 88 godzin 10 minut. I są to tylko godziny spędzone na siedzeniu w przedziałach PKP, bez czasu dojazdów na dworce, przesiadki i opóźnienia (których w sumie nie było wcale aż tak wiele). Biorąc pod uwagę, że dzień przeciętnego człowieka, od pobudki do powrotu do łóżka trwa 16h, spędziłam w pociągu od początku stycznia 5,5 dnia życia. Licząc miernikiem osób pracujących w standardowym wymiarze 8h dziennie, w pociągu "przepracowałam" 11 dni roboczych. O co zadbać i co robić żeby czas spędzony w pociągu nie był zmarnowany i nie okazał się horrorem podróżujących? Idąc za ciosem, że podobała Wam się notka o organizacji czasu, oddaje Wam kilka sprawdzonych recept, wypracowanych w tym czasie.

wtorek, 11 lutego 2014

Mój świat....za 10 lat

JA
Blondynka w sukience i butach na obcasach. W jeansach i podkoszulku. W getrach i żakiecie. W zależności od konieczności. Z okularami przeciwsłonecznymi i tuszem do rzęs w torebce. Korzystająca z wolnej woli. Kupująca więcej książek niż jest w stanie przeczytać. Zgłębiająca zawiłości wszechświata w każdej myśli. Wprowadzacz w życie przeróżnych idei i pomysłów. Synchronizator czterech kalendarzy. Nie rozgraniczająca czasu. Ćwicząca skupienie na danej chwili jako najważniejszym tu i teraz. Matka, żona, szefowa, trener i ogarniacz w jednym.

poniedziałek, 3 lutego 2014

Siedem Miliardów Rzeczywistości

"Jak myślisz- jaka część Twojego doświadczenia ma bezpośredni związek z tym, jaki jest świat? Czy to, że doświadczasz świata, znaczy że ten świat taki jest? Ludzie mają często mocne przekonanie, że to, co widzą, słyszą i czują, jest obiektywnie istniejącą rzeczywistością. Tymczasem prawda, a może raczej kolejna z jej interpretacji, jest zupełnie inna: pomiędzy Twoim doświadczeniem a jego odbiorem istnieje cały zestaw ograniczeń różnego rodzaju. Począwszy od biologii, poprzez limity społeczne i kulturowe, aż do ograniczeń wyuczonych, które nakazują Ci widzieć, słyszeć i odczuwać tylko i wyłącznie mały ułamek, ułameczek tego, jaka jest rzeczywistość. Dodatkowo później jeszcze zinterpretujesz to, czego doświadczasz, w taki sposób, w jaki aktualnie wiesz, że możesz, albo nie wiesz, że możesz. Witaj w świecie filtrów. Czas żebyś się dowiedział, że Twój świat i Twoja interpretacja tego, czym jest rzeczywistość i jak działa, i jak funkcjonuje, nigdy i przenigdy nie jest, nie była i nie będzie tym, co tam istnieje jako świat."

piątek, 31 stycznia 2014

Czy kobiety myślą o seksie?

Temat TABU, o którym się nie rozmawia. Wrażliwy, wstydliwy, wprowadzający w zakłopotanie. W ogromnej części polskiej mentalności wciąż jeszcze ZAKAZANY. A za naruszenie zakazu grozi krucjata i socjalne ukrzyżowanie na środku placu otoczonego tłumem hipokrytów, których na ten świat przyniósł bocian. I hipokrytki znalezione w kapustach.

Długo zastanawiałam się czy warto tę notkę wydawać na światło dzienne. Bo tu jest Polska. I tu się o takich rzeczach głośno nie mówi. W naszym kraju jedynie nieliczni przyszli na świat w wyniku połączenia energii męskiej i żeńskiej w boskim uścisku miłości zwanej seksem. Nie wszyscy przebyli drogę od wytrysku do jajeczka stając się zarodkiem małego człowieka. I wciąż jeszcze nieliczni stanowią mniejszość, która o seksie myśli, uprawia go i (o zgrozo!) cieszy się nim w sposób świadomy, bez owijania tematu w bawełnę. Cała reszta naszego kraju, nawet kiedy zmienia partnerów z każdą cotygodniową wiejską potupają, zaciska oczy w strachu przed klątwą szatana słysząc zakazane słowo na 'S'. Jeśli należysz do tych przerażonych istot i narodziłeś się w kapuście- nie czytaj dalej. Zmień stronę, zapomnij, że tu trafiłeś i znajdź najlepszy kawałek ziemi do siania kapuścianych plonów.

wtorek, 28 stycznia 2014

Co znaczy "Jestem U SIEBIE"?

Nie jestem szczególną fanką pociagowych smalltalków. Nauczona doświadczeniem, wiem, że kiedy odezwiemy się trzema słowami, trafiając na kogoś z gatunku pociągowej gaduły, już po nas. Nici ze spania, czytania książki, słuchania muzyki. Pozostaje tylko układanie cichych spisków w głowie "jak wykręcić się z tej gadki"? Wszystko ok kiedy jedziemy w krótką podróż i nie chcemy wykorzystać czasu spędzonego w pociągu na odpoczynek. Gorzej, kiedy jedziemy pół doby. Niemniej, przez ostatni miesiąc, uczę się czytania z tych przypadkowych rozmów sedna sprawy i wyciągania z nich wniosków. Poniekąd, jestem do tego zmuszona. Przez wybory, których dokonałam i w których muszę sobie poradzić bez poduszki ratunkowej u boku, muszę nawiązywać nowe relacje, chociażby po to żeby nie oszaleć w ciszy. Muszę organizować życie we wciąż jeszcze obcym mieście, w którym nie wiem gdzie kupić bilet metropolitalny i czym dojechać do galerii handlowej. Potrzeba matką wynalazku- i okazuje się, że to co kiedyś wydawało mi się zbędne a nawet nieco przerażające, już nie jest takie trudne a coraz więcej rozmów i ludzkich historii zaskakuje mnie i pokazuje, że moje życie nie jest jedynym i najciekawszym splotem zagadek snutych przez los.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Jak ja TO robię?

Do zdziwionych opinii w stylu "jak Ty to robisz", "skąd masz na to wszystko czas?", "podziwiam, że Ci się chce..." PRZYWYKŁAM. Zwykle po prostu się uśmiecham i w odpowiedzi rzucam mimo chodem coś w stylu "No po prostu tak jest". Nie da się przekazać recepty na ułożenie czyjegoś życia w kilka godzin. Nie da się też wymyślić za kogoś jak ma organizować swój czas. Zaczęłam się jednak zastanawiać, schodząc z poziomu teorii, technik i książkowych sposobów, jaka jest odpowiedź na pytanie 'co w moim życiu decyduje o tym, że mi się chce, że mam energię i że generalnie ogarniam?" Odpowiedzieć można jednym słowem: "WSZYSTKO".

https://www.facebook.com/grupahappy.change

Próbując wyłapać jednak kilka drobnych wskazówek z dnia codziennego, przychodzą mi do głowy detale, które złożone w całość na pewno mają wpływ na moje sprawniejsze poruszanie się w dżungli różnorodnych zajęć i obowiązków. Oto i one: 

środa, 15 stycznia 2014

Nie chcesz wiedzieć? Nie sprawdzaj.

Nie podejmuj nowych działań- bo mogą się nie udać.
Nie buduj relacji- bo może się okazać, że z biegiem czasu się wypalą.
Nie  ucz się- bo może Ci się ta wiedza nie przydać.
Nie ryzykuj- bo możesz się sparzyć.
Nie podróżuj- bo możesz się zgubić.
Nie planuj- bo możesz się rozczarować.
Nie poznawaj nowych osób- bo mogą okazać się fałszywe.
Nie zarabiaj zbyt wiele- bo będziesz pracoholikiem.
Nie prowadź biznesu- bo nazwą Cię złodziejem.
Nie szukaj- bo możesz nie znaleźć.
Nie analizuj- bo możesz być zmuszony zmienić własne zdanie.
Nie czytaj- bo zepsujesz oczy.
Nie sprawdzaj- bo jeszcze się DOWIESZ.


wtorek, 7 stycznia 2014

Część rozkmin zwiezionych z gór.

Ostatnie dni spędziłam w podróży, która była mi potrzebna bardziej niż tlen. Podróż spontaniczna i ponad wszystko zaskakująca. Gdy pociąg odjeżdżał z pierwszej stacji dworca, zanotowałam: "Pierwszy raz od tak dawna poczułam niezwykłą radość. Po długich tygodniach wyżymania nerwów do granic możliwości poczułam, że na cztery doby stałam się na prawdę wolnym człowiekiem" (3.01. g.19:44). Może nie wróciłam spokojniejsza ale na pewno odważniejsza.

środa, 1 stycznia 2014

Noworoczne postanowienia

"Jesteś tą badaczką wstydu, która przeżyła załamanie!".
Byłam psychicznie wyczerpana, spojrzałam na nią i odparłam: "To było cholernie duchowe przebudzenie". Odpowiedziała, że wie, i że obejrzała mój wykład z koleżankami w klubie czytelniczym. Przeczytały też moją książkę i okrzyknęły się "załamanymi laskami". Ich motto to: "Jesteśmy załamane i jest wspaniale!"
(..)