piątek, 27 maja 2016

Tylko ciii! Czyli...bzdurna mania niezapeszania

"Tylko ciiiii nie mówcie nikomu...." - to zdanie działa na mnie jak płachta na byka. Mania niezapeszania jest dla mnie tak samo bzdurna jak szukanie powiązania między wpływem symboliki daty na powodzenie interesów. Nie wierzę w piątek trzynastego, czarne koty, przechodzenie pod drabiną. W wypędzanie duchów wahadłem, miłosne wywary z ziół i Laleczkę Chucky. Tak samo nie widzę związku między tym czy powiem komuś o ciąży/ rozmowie o pracę/ czymkolwiek ważnym a wpływem tej rozmowy na ostateczne powodzenie spraw.

poniedziałek, 16 maja 2016

6 rzeczy, których nigdy nie zrobię mojemu dziecku

Są takie zachowania dorosłych- rodziców, które przez większość życia wywoływały we mnie ogromne zdziwienie, odrazę a nawet oburzenie. Takie, których będąc obserwatorem, często powtarzałam sobie w myślach "jak będę miała dziecko to nigdy nie postąpię/nie powiem/ nie zachowam się w taki sposób!". Standardowo, odwetowym na to hasłem jest "yhy, zobaczymy jak będziesz miała swoje". W przypływie ciążowych hormonów i emocji zauważam, że coraz więcej spraw, które kiedyś miały metkę 'nigdy w życiu' zmienia swoje położenie na bardziej względne. Niech ta notka będzie więc stroną z pamiętniczka, na wypadek gdyby mamuśkowe obyczaje popientroliły mnie kiedyś do reszty zbaczając w niebezpiecznych kierunkach. 
Oto lista rzeczy, których nigdy nie zrobię mojemu dziecku. I niech mnie gęś kopnie i dunder świśnie jeśli się tak wydarzy:


niedziela, 8 maja 2016

Czy to była dobra decyzja?

Raz po raz, zastanawiam się czy to była dobra decyzja. Jak bumerang wracają wyliczanki powodów, wprowadzających niepewność czy aby na pewno bycie mamą to dobry pomysł na życie. Decydując się na zostanie mamą, muszę zrezygnować przecież ze swojej pełnej niezależności. Już nie tak łatwo będzie spakować walizki i przeprowadzić się gdziekolwiek czy z dnia na dzień zarzucić plecak i pójść w góry, zostawiając za plecami telefoniczne zasięgi. A co z pieniędzmi do mojej własnej dyspozycji, długimi chwilami ciszy i samotności, karierą naukową i...jakąkolwiek karierą?! Co ze ślubem z bajki, pantofelkami gubionymi na balu, królikiem szalejącym w klatce, kolejnym sezonem snowboardowym, treningami na siłowni i moim biustem, którego jędrność może zostać zdewastowana przez małego głodomora?! Daruję Wam rozważania nad tym co zrobię jak wybuchnie wojna albo Polska stanie się nacjonalistycznym symbolem nietolerancji wszelakiej. 

Idealny moment wyglądałby przecież inaczej niż ten tu i teraz.  Z logistycznego punktu widzenia, o wiele lepiej byłoby zostać mamą kiedy miałam etacik i wszystkie z nim związane rodzicielskie przywileje na wyciągnięcie ręki. Kto wie, być może od września mogłabym na stałe zatrudnić się na Uniwersytecie i przenieść do Trójmiasta? Może lepiej byłoby pozałatwiać pierw formalności, spłacić kredyty, ustabilizować wszelkie sprawy i dopiero wtedy myśleć o dzieciach?