"Jesteś tą badaczką wstydu, która przeżyła załamanie!".
Byłam psychicznie wyczerpana, spojrzałam na nią i odparłam: "To było
cholernie duchowe przebudzenie". Odpowiedziała, że wie, i że obejrzała
mój wykład z koleżankami w klubie czytelniczym. Przeczytały też moją
książkę i okrzyknęły się "załamanymi laskami". Ich motto to: "Jesteśmy
załamane i jest wspaniale!"
(..)
Co jest tajemnicą konferencji TED?
Nie mogę się doczekać, żeby ją Wam wyjawić. Jest poświęcona
niepowodzeniom. Poważnie. Dlaczego jest wspaniała? Bo niewielu tu
obecnych boi się porażki. Wszyscy, którzy tu przemawiają jej
doświadczyli. Znam smak gorzkiej porażki. Ale świat tego nie rozumie.
Uniemożliwia to wstyd. Uratował mnie cytat Theodore'a Roosevelta,
szerzej znany jako "człowiek na arenie". Brzmi tak: 'Nie krytyk się
liczy, nie człowiek, który wskazuje jak potykają się silni, albo co
mogliby zrobić lepiej. Chwała należy się człowiekowi na arenie, którego
twarz jest umazana błotem, potem i krwią. Ten który walczy, w najlepszym
wypadku wygrywa, w najgorszym przegrywa. Przegrywa jednak z wielką
odwagą'. Dla mnie jest to istota tej konferencji. W życiu liczy się
wielka odwaga, bycie na arenie. Kiedy wchodzisz na ową arenę i myślisz
"wejdę i spróbuję" w twojej głowie niczym chochlik odzywa się wstyd:
"Nie jesteś wystarczająco dobry. Nie skończyłeś studiów. Zostawiła Cię
żona. Ojciec nie był w Luksemburgu tylko w więzieniu Sing Sing. Wiem o
twoim dzieciństwie. Myślisz, że jesteś niewystarczająco atrakcyjny,
inteligentny, utalentowany, i za słaby. Ojciec zawsze Cię lekceważył,
nawet gdy zostałeś prezesem". To jest właśnie wstyd. Gdy go uciszymy i
wejdziemy na arenę, aby oznajmić, że chcemy się czegoś podjąć, odzywa
się krytyk, wyśmiewa i wytyka palcem. Kim jest w 99% przypadków? To my
sami. Wstyd napędza dwie myśli: "niewystarczająco dobry", a jeśli umiesz
ją odeprzeć to: "za kogo ty się uważasz?"
Fragment TED Brene Brown.
Na tyle ważny dla mnie na rozpoczęcie tego roku, że postanowiłam
przepisać tu jego fragment wierząc, że może znajdzie się kilka osób,
którym będzie bliski.
Postanawiając na Nowy Rok:
- Nie wiązać się z ludzkimi krytykami- wystarczającego krytyka mam w sobie
- Odrzucić tolerowanie histerii
- Nie wierzyć tym, którzy z łatwością nazywają innych egoistami bo jako
nieakceptujący wyborów innych ludzi najpewniej sami są nimi tylko w
wydaniu przyprawionym cichą hipokryzją
- Pamiętać o tym czego nie
chcę w życiu i nie uznawać w tych kwestiach żadnych kompromisów- na
dłuższą metę i tak nie mają sensu
- Otaczać się ludźmi, którzy uważają, że osiągnąć można wszystko a nie tymi, którzy jęczą, że wszyscy kradną
- Uczyć się jeszcze lepiej dostrzegać szansę i jeszcze lepiej je wykorzystywać
- Nie dać sobie wmówić, że porażki są czymś złym. Czerpać z nich ile się da
- Nie wmawiać sobie odpowiedzialności za cudze wybory i samopoczucie
- Cieszyć się niespodziankami
- Wykorzystywać szanse
- Hołdować szaleństwu
- Wybierać się w samotne podróże. Uczyć się coraz dłużej przebywać we własnym towarzystwie i rozmawiać ze sobą szczerzej.
- Wybaczać. Nie chować urazy. Życzyć dobrze wszystkim.
To moje noworoczne postanowienia, które wykwitły w drugiej godzinie po
północy. Wchodzę w ten rok nieco zmęczona psychicznie. "Jestem załamana i
jest wspaniale!". Jestem pewna, to nie będzie łatwy rok. Ale wiem, że
będzie pełen okazji, zaskoczeń, doświadczeń i....pewnie jak żaden do tej
pory pełen świadomości.
Dobrego roku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A Ty? Co o tym myślisz?