piątek, 31 stycznia 2014

Czy kobiety myślą o seksie?

Temat TABU, o którym się nie rozmawia. Wrażliwy, wstydliwy, wprowadzający w zakłopotanie. W ogromnej części polskiej mentalności wciąż jeszcze ZAKAZANY. A za naruszenie zakazu grozi krucjata i socjalne ukrzyżowanie na środku placu otoczonego tłumem hipokrytów, których na ten świat przyniósł bocian. I hipokrytki znalezione w kapustach.

Długo zastanawiałam się czy warto tę notkę wydawać na światło dzienne. Bo tu jest Polska. I tu się o takich rzeczach głośno nie mówi. W naszym kraju jedynie nieliczni przyszli na świat w wyniku połączenia energii męskiej i żeńskiej w boskim uścisku miłości zwanej seksem. Nie wszyscy przebyli drogę od wytrysku do jajeczka stając się zarodkiem małego człowieka. I wciąż jeszcze nieliczni stanowią mniejszość, która o seksie myśli, uprawia go i (o zgrozo!) cieszy się nim w sposób świadomy, bez owijania tematu w bawełnę. Cała reszta naszego kraju, nawet kiedy zmienia partnerów z każdą cotygodniową wiejską potupają, zaciska oczy w strachu przed klątwą szatana słysząc zakazane słowo na 'S'. Jeśli należysz do tych przerażonych istot i narodziłeś się w kapuście- nie czytaj dalej. Zmień stronę, zapomnij, że tu trafiłeś i znajdź najlepszy kawałek ziemi do siania kapuścianych plonów.

Tymczasem, świadomość tego, że temat istnieje i poza "robieniem" warto też o nim myśleć, jest jednym z kluczowych elementów budowania damsko- męskich relacji. I wcale nie mam na myśli tych przygodowych, a właśnie te głębokie i bliskie. W damskich rozważaniach na temat związków, często podczas babskiego 'marudzenia', można usłyszeć pytanie "a jak w łóżku? wszystko ok?"- spuentowane "no jeśli w łóżku jest beznadziejnie....to nie ma sensu tego ciągnąć". Szokujące uproszczenie, które na kobiety nie przystało? I tak. I nie. Bo w głębi tego pytania nie kryje się ciekawość o erotyczne detale i sztuczki a o głębię. Kobiety, żeby było dobrze, potrzebują otwartej głowy. A ta wiąże się z bezgranicznym zaufaniem. Z przepływem damskiej energii, która poddaje się sile energii męskiej. Usatysfakcjonowanie kobiety nie wiąże się z mistrzostwem w wyuczonych sztuczkach a znalezieniem klucza do jej głowy na etapie uwodzenia. 

Dla kobiecej głowy ważne są nie tylko ruchy mechaniczne ale też lingwistyka. Czym innym jest typowo kobiece kochanie, w którym poddaje się ogromnym emocjom w imię bliskości, a czym innym pieprzenie, w którym przeważa energia męska. Nie znaczy to jednak, że trzeba między tymi znaczeniami wybierać. Bo jeśli się odpowiednio rozpracuje kobiecą głowę, zapewni poczucie zaufania i zadba o pewność siebie, też pieprzenie może być wypełnione całą masą kochania. Dlatego właśnie wiele problemów odkrywa się w łóżku, gdy poza nim robi się słabo. I z tego samego powodu, wiele problemów można w nim rozwiązać.

Czy nie łatwiej byłoby gdyby kobiety nie musiały mówić między sobą szeptem pytając "a jak w łóżku?" a zamiast tego, rozmawiały o swoich wrażeniach z facetami? Może gdyby rozmawiając ze sobą, pary potrafiły poznawać się i przerabiać w sposób otwarty swoje potrzeby, byłoby mniej nieporozumień, mniej frustracji i w konsekwencji mniej rozwodów? Jednak zamiast rozmawiać, zamykamy się często w skorupach ograniczeń socjalnych, wyznaczanych przez naszą kulturę i nie rozmawiamy bo nie wypada, bo nie można, bo to tematy trudne, które lepiej omijać. Mężczyźni gdy coś im nie wyjdzie, kryją swój wstyd i frustrację za żelaznymi maskami, w które ubierają swoje zranione ego. Nie przyznają przecież, że coś im nie wyszło, nie spodobało się i coś jest nie tak. Kobiety czują się wtedy odrzucone i nie dość dobre. Nikt nikomu nie powie o co chodzi. Klimat przenosi się na inne sfery życia. Bo kiedy nie rozmawia się o rzeczach małych nie zacznie się magicznie rozmawiać o rzeczach większych, a już na pewno nie o tych, które się nagromadziły i narosły jedne na drugie. I tak koło się zamyka. 

Panowie! Kobiety myślą o seksie i bliskości. Mówią o nim. I chcą o nim rozmawiać z mężczyznami. Potrzebują tylko warunków i świadomości, że druga strona chce grać do jednej bramki a nie traktować każdą próbę dotarcia się jak atak. Jeśli już traficie na kobietę, z którą będziecie chcieli się kochać a nie tylko ją pukać, spróbujcie wznieść się ponad męskie 'nie wypada'. Gdy otworzycie kobiecą głowę- będziecie mieli wszystko. 

Panie! Bez względu na rozmiary, krągłości, wklęsłości i inne fanaberie, które widzimy tylko my- pamiętajmy, że jesteśmy na tym świecie płcią piękną. Mówcie. Próbujcie.Współodczuwajcie. I dzielcie się myślami o tych uczuciach z nimi. Po prostu spróbujcie przebić się przez te maski "męskości". Dla swojego komfortu, lepszego samopoczucia i zgranego duetu, którego każda z nas przecież szuka.  

'Jak to działa' w tym kontekście, jestem absolutnie pewna. Osobiście spieprzyłam już dostatecznie dużo relacji żeby zacząć wyciągać wnioski. I dziś wiem, że o utrzymanie poziomu ognia i rozmowy trzeba zadbać na samym początku, bo z każdym odbiciem od ściany ląduje się o kolejny metr za daleko. Możecie mnie dziś hejtować za temat tabu albo przemyśleć i sprawdzić czy działa. Niezależnie od tego jak to potraktujecie, życzę Wam żebyście wiedzieli czego szukacie. 

4 komentarze:

  1. Czasem mam wrażenie ze otaczają nas różne rzeczywistości. Rewolucja sexualna zaczęła się pod koniec lat 60. To wystarczająco dawno, aby ludzie z pokolenia urodzonego około 80 roku i dalej, nie nosili piętna traktowania sexu jak oddawanie kału - czasem trzeba. Jesli teraz chcesz igrać ze stosem, lepiej porusz temat wytrwania w dziewictwie do ślubu, lub współżycia z tylko jednym partnerem/partnerka przez całe życie.
    A że niektórzy ludzie boją się rozmawiać ze swoimi partnerami na tematy łóżkowe nie wynika z sugerowanej przez Ciebie hipokryzji, ale z faktu że sexualna ekspansja karze nam sądzić, że każdy z nas musi pewien poziom reprezentować. Każdy Polak mówi po angielsku, każdy ma wykształcenie wyższe, każdy ma być świetnym kochankiem. Tylko skąd to wiedzieć? Są dwie opcje. Albo próbowac i sprawdzac reakcje partnerow/partnerek, albo o tym gadać tak długo, aż wyciągniemy wnioski.

    Ja też mam coś do powiedzenia w tym temacie. Przebrnęłam przez najróżniejsze aspekty seksualnosci , od nieswiadomej i niesmialej, przez w pełni świadomą aż do duchowej i wiem jedno. Im bardziej rozkładamy ją na składowe, tym więcej z niej tracimy.

    Nie chodzi o wstyd, ale o dosłowność.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piotr Szreniawski: "dosłowność to męczarnia mędrca, ale rozkosz fachowca"

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za wpis zarówno Twój, jak i Nowiutkiego Rupiecia (7ka, doprawdy? takie miano? :))
    Nie potrafię się wypowiedzieć, tyle tylko, że uważam , że jak w każdej innej relacji i w każdy, innym obszarze - trzeba rozmawiać. I moim zdaniem to są sprawy delikatne, bo dla mnie sprawy łóżkowe to nie jest temat na gadkę przy kawie w kontekście "co mi się podoba" a "co mi się nie podoba", bo wydaje mi się, że wieź fizyczna jest na tyle intymna, ważna i w sposób kluczowy zmieniająca relacje między dwojgiem, że to jest temat nie tyle tabu, bo wstydliwy, ile tabu - bo święty, bo tylko między mną a tym, z kim decyduję się dzielić moje ciało. That would be it. Cheers! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah, wiesz, jak wymyślałam tą nazwę dla bloga, miałam na myśli raczej mój pociąg do staroci, w których znajduję prawo do ponownego zaistnienia, ale z biegiem czasu zaczynam dostrzegać, że i w kwestii postrzegania świata ten login ma coraz więcej racji bytu ;)

      Usuń

A Ty? Co o tym myślisz?