środa, 29 października 2014

5 Pułapek Rozwoju Osobistego

Każdy kto wkracza na ścieżki rozwoju- w jakimkolwiek sensie: duchowym, światopoglądowym, zawodowym czy innym...po pierwszym zachłyśnięciu odkrywaniem i falami kolejnych zmian, musi zmierzyć się nie tylko z dobrodziejstwem ale też pułapkami, które zdecydują o tym czy rozwój rzeczywiście będzie osobistym sukcesem czy zbiorem niezrozumiałych kłopotów i kolejnych problemów do rozwiązania. Obserwując swoje doświadczenia i wyciągając wnioski, zupełnie subiektywnie zwracam uwagę na kilka kategorii, które warto mieć na uwadze.
1. To co jest dobre dla mnie nie musi być dobre dla Ciebie
Każdy może wybrać. To co jest słuszne z punktu widzenia mojego, trenera, któremu uwierzyłeś,  duchownego, którego kazania słuchałeś, autora książki, którą właśnie przeczytałeś- to wszystko jest słuszne z perspektywy ich autorów. Nie musi być zgodne z Twoimi wartościami- a jeśli nie jest, nie musi Ci pomóc. Warto weryfikować to co słyszymy/czytamy/widzimy z tym co czujemy i zadawać sobie za każdym razem pytanie "czy intuicja podpowiada mi, że to co przyjmuję jako dobrą podpowiedź jest ze mną zgodne?" 

2. Trener nie Bóg
Nie każdy kto przemawia publicznie jest warty słuchania. Chcę wierzyć i wierzę, że każdy kto staje przed innymi ludźmi opowiadając swoje historie, mówi to w co absolutnie wierzy i ma dobre intencje. Niemniej, każdy człowiek może się mylić, każdy dojrzewa, zmienia się, każdego dnia wyciąga nowe wnioski z kolejnych zdarzeń. Z niepokojem patrzę na tych, którzy wpatrują się w ludzkie postacie jak w Boga Wszechwiedzącego, bez samodzielnego weryfikowania otrzymywanej wiedzy. Warto poznawać różne punkty widzenia, słuchać co mają do powiedzenia różne osoby, uczyć się od kilku 'mistrzów'. Wszystko po to aby racjonalizować, zderzać wiedzę z własnymi wartościami i przyjmować to co dla nas najlepsze. 

3. American dream
Większość rozwojowych gwiazd to przedstawiciele amerykańskiego mitu 'od pucybuta do milionera'. Są bardzo inspirujący, motywują, uosabiają spełnienie marzeń większości ludzi, którzy chcą sięgać po więcej. Pamiętajmy jednak, że permanentny optymizm, który amerykanie wysysają z mlekiem matki, w Polsce jest uznawany jeszcze wciąż za dziwactwo. Chłonąc historie o spełnieniu amerykańskich snów, pamiętajmy, że aby je w pełni zrozumieć i podążać ich drogą musimy włożyć wiele pracy w przezwyciężenie cieni własnej mentalności i że jest to związane z upewnianiem się każdego dnia czy podświadomie nie odzywa się w nas wschodnioeuropejski duch. Pamiętajmy też o warunkach zewnętrznych i tym, że nie wszystko co działa za oceanem, u nas zadziała w przełożeniu 1:1. Musimy znaleźć własne recepty na to jak łączyć american dream z polish reality, tak aby stały się receptą na sukces. 

4. Trawa jest zawsze bardziej zielona....
Czy aby na pewno? Zanim zaczniemy przebudowę własnego życia, zmianę znajomych, wymianę biblioteczki, zmianę żony/męża/chłopaka/dziewczyny, odetniemy się od rodziców i powędrujemy za szukaniem bardziej zielonego trawnika, usiądźmy w długiej ciszy i zastanówmy się nad tym czy aby na pewno w naszym ogródku nie ma niczego za co możemy być wdzięczni. A może to nie wszyscy dookoła tylko my jesteśmy dla siebie samych głównym problemem i zamiast zmieniać znajomych powinniśmy zastanowić się jak stawić czoło wyzwaniom ukrytym w naszej głowie? 
Przerobiłam to dość boleśnie. Z perspektywy czasu żałuję kilku zerwanych znajomości, spalonych mostów i przesadzonych drzew wyrwanych z korzeniami. Choć czasem trzeba podejmować takie decyzje, czasami po prostu nie warto. Nie zawsze trawa okazuje się być bardziej zielona tam gdzie nas nie ma. 

5. Wybierając mentora...
Szukając mentora upewnijmy się czy na pewno znamy osobę, którą obdarzamy zaufaniem i powierzamy jej nasz rozwój. Czy słowa, które wypowiada zgadzają się z czynami, stylem życia, intencjami. Czy osiągnęła już to co my chcemy osiągnąć i może w wiarygodny sposób dzielić się z nami swoim doświadczeniem? Czy wybieramy kogoś kto zaakceptuje nasze wybory, bez kalkulowania czy będą dla niej opłacalne? Czy będzie chciała stać obok i służyć radą bez wygłaszania jedynych słusznych opinii, czy może potrzebuje nas do realizowania swojego ego i nie dopuszcza do siebie możliwości podejmowania naszych wolnych, własnych wyborów? Czy jeśli pewnego dnia powiemy, że wyruszamy w dalszą podróż szukać dalej, uśmiechnie się i powie 'powodzenia' czy może obrazi się i w poczuciu odrzucenia porzuci obserwowanie naszych ścieżek, nie pozostawiając możliwości spotkania się w przyszłości? 

Sama występuję czasem publicznie. Sama namawiam młode osoby żeby robiły w życiu coś więcej. Zdaję sobie sprawę z tego, że niektórzy z nich czytają tego bloga, obserwują co robię, być może inspirują się i czerpią motywację do swoich działań. Dlaczego więc piszę dziś o tym abyście byli ostrożni? Dlatego, że zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności dużo bardziej niż zdawałam ją sobie jeszcze rok czy dwa lata temu. Biorę ją. W momentach, w których sama mam w głowie bałagan i nie jestem pewna, nie zabieram głosu. Czuję się na siłach być inspiracją dla osób młodych , szczególnie dziewczyn podejmujących wiele działań, które nie są do końca pewne swojej pozycji i tego czy powinny- przerobiłam te stany na wiele możliwych sposobów. Często sama nie zdaję sobie sprawy z tego jak duże jest to grono. Dopiero przy okazji przypadkowych zdań, spotkań, sytuacji dowiaduję się o tym, że komuś imponuje to co dla mnie jest szarą rzeczywistością. Czuję się odpowiedzialna dlatego mam odwagę powiedzieć dziś: "uważajcie, obserwujcie i racjonalizujcie". Czerpcie inspirację ze swoich idoli, niezależnie czy są trenerami, duchownymi, osobami publicznymi, gośćmi z Internetu czy kimś w Waszym otoczeniu. Pamiętajcie przy tym, że jedynymi osobami, które mogą zmienić Wasz świat jesteście Wy sami. 

Weźmy tą odpowiedzialność, rozwijajmy się wszechstronnie na własnych zasadach i bądźmy wdzięczni- każdego dnia! 



P.S. Jeśli ktoś z Was miałby ochotę dołączyć- informuję: podjęłam się ustalonego sama ze sobą jesiennego wyzwania #100gratefulness czyli 100 dni wdzięczności - zachęcam, zapraszam, bardzo dobrze działa przed snem na uspokojenie myśli :) 

4 komentarze:

  1. So true! Bardzo mi się podoba, że zwracasz uwagę na te kwestie - w bardzo, rozsądny sposób. Szczególnie te dwa punkty - 3 i 4 czyli american dream na bardziej niż nasz zielonym trawniku. Szczerze - sama się z tym borykam, że gdzieś będzie lepiej, że tam mi się uda bardziej niż tu. I czasem może tak być - czasem faktycznie, może się okazać, że nasz amerykański sen się ziści na innym trawniku, ale to my ten sen zrealizujemy i to my zasiejemy trawę - świadomie i z pełną odpowiedzialnością, z dużym wysiłkiem i codzienną pracą. Bo zapominamy, że amerykanie (Ci, którym się udało) wraz z optymizmem, wysysają również silne przeświadczenie o tym, że aby coś osiągnąć, trzeba ciężko pracować. Bo samo się nie zrobi, tak samo jak i rozwój nas sam nie zbawi :) Świetny tekst!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Dobrze, że zwróciłaś uwagę na jeszcze jeden aspekt American Dream- każdy z amerykańskich autorów poza wiarą w marzenia, optymizmem itd. podkreśla też ciężką pracę i dużą liczbę prób i błędów, które miały miejsce po drodze zanim im się udało. Warto o tym pamiętać- szczególnie o robieniu zamiast gadania o robieniu ;) Dzięki!

      Usuń
  2. Odnośnie 100 dni wdzięczności, u mnie co roku jest to 365 lub 366 dni. Codziennie notuję sobie w kalendarzu ok.15 rzeczy, chwil, zdarzeń za które jestem wdzięczna. Robię tak już kilka lat, to strasznie wciągające i uzależniające. A jakie pamiętniki z tego wychodzą! Dobrze, że coraz więcej osób umie doceniać miejsce i sytuacje, w jakich się znajduje. Bez wdzięczności nie ma mowy o pójściu do przodu. Dzięki, że o tym piszesz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie! Podziwiam za całoroczną determinację. Mam nadzieję, że mi po 100 dnia też już wejdzie w to nawyk i pozostanie :)

      Usuń

A Ty? Co o tym myślisz?