czwartek, 13 listopada 2014

Ekonomia HAPPY relacji

Nie przykładałam do tego wcześniej większej wagi. Ludzie przychodzili, odchodzili, zmieniali swoje plany życiowe i ścieżki zawodowe. HAPPY rosło razem ze mną, co dość szczegółowo opisałam świętując 5-lecie tych zbiegów okoliczności, wzlotów, upadków, okresów przerw i wzmożonego działania. Rosło i dorosło- tak samo jak i ja. W ostatnim czasie, postanowiłam nakierować swoje wysiłki nie tylko na klientów zewnętrznych ale też....wewnętrznych. Szkolenia animatorów, których projekt powstał w wyniku połączenia moich aspiracji do pracy z ludźmi i dzielenia się wiedzą oraz przedmiotem podstawowym działalności, przyniosły za sobą kolejne możliwości. 

Po pierwszym roku i rozszerzeniu szkoleń na inne miasta Polski, rozkwitła we mnie potrzeba stworzenia czegoś na kształt HAPPY społeczności. Osoby uczestniczące w naszych szkoleniach oraz animatorzy pracujący podczas imprez, spotkali się w specjalnej grupie- miejscu, w którym informujemy o możliwości współpracy, mobilizujemy do dzielenia się wiedzą i animatorskimi nowinkami. Sama zdziwiłam się widząc liczbę członków grupy! Stawiamy dopiero pierwsze kroki i uczymy się tego jak prowadzić dyskusję aby grupa stała się miejscem wirtualnie żywym. Wiem, że początki nie są proste i nie wszyscy krzycząc "hura!" ruszają ochoczo przed klawiatury aby dzielić się swoimi wrażeniami ale jeśli w zaledwie 3 tygodniach funkcjonowania grupy, za jej pomocą udało się zrealizować przypadkowe zlecenie, otrzymać zgłoszenia osób chętnych do budowania Happy w Krakowie i w połowie listopada mamy obsadzone dwie ekipy na Sylwestra- śmiało stwierdzam, że ten pomysł był strzałem w 10! 
Moja potrzeba stawiania pierwszych kroków w budowaniu HAPPY społeczności nie została jednak tylko wirtualna. Postanowiłam pochylić się mocniej nad tematami relacji między animatorami HAPPY a klientami. Myśląc "spróbujmy...", przeprowadziliśmy pierwszy warsztat Happy Team pod tytułem "ABC Obsługi klienta..."- wewnętrzne szkolenie w tematach niezwiązanych z czysto animatorskimi umiejętnościami. Nie spodziewałam się tłumów. Szczerze mówiąc, wiedząc, że jest to nowość, liczyłam na mały warsztat z pojedynczymi osobami. I znów się zdziwiłam. Mimo długiego weekendu, spotkaliśmy się na sali w 10-osobowym gronie, w którym poza wiedzą i pracą nad świadomością animatorów i ich roli w obsłudze klienta, wymyśliliśmy coś WOW co otrzymają nasi klienci w prezencie od Mikołaja. Obiecałam animatorkom, że jeśli wymyślą coś fajnego to wprowadzimy wybrany pomysł w życie. To poważne zobowiązanie. I poważnie, zabrałam się już za wywiady i szukanie sposobów jak się z niego wywiązać. 
Obudziły się we mnie nowe pokłady liderskich aspiracji. W bardzo damskim wydaniu, chcę zbudować ogólnopolski HAPPY Team oparty na ekonomii relacji. Tak, tak- dobrze czytacie- OGÓLNOPOLSKI. Dojrzewa mi to w głowie od dłuższego czasu, a skoro samo zaczęło się dziać, dojrzała też odwaga żeby spróbować. Biorę doświadczenia, które już mamy. Zrobiłam rachunek sumienia nad czym trzeba pracować i co ulepszać żeby tworzyć świat animatorów i klientów, spójnym HAPPY tworem. Cichutko stwierdzam, że jestem o wielokroć mądrzejsza niż 5 lat temu i nareszcie mogę przestać błądzić na ślepo, po omacku. Skoro nieśmiałe pierwsze kroki ku budowie HAPPY środowiska przynoszą pozytywne reakcje...to cóż jest do stracenia? 

2 komentarze:

  1. do stracenia nie ma nic, a wszyscy mogą na tym zyskać :) jak to mówią w kupie siła ;)

    OdpowiedzUsuń

A Ty? Co o tym myślisz?