wtorek, 13 maja 2014

Dlaczego kobiety zdradzają

Temat bynajmniej nie HOT bo aktualnie nikogo nie zdradzam. Umówiona jestem za to na wirtualną randkę więc postaram się streścić. Przeczytałam właśnie w babskim Twoim Stylu reportaż "Polka niewierna". Donosi on na wstępie, że "co piąta kobieta szuka poza związkiem tego, czego nie dostaje od partnera". Osobiście myślę, że to bullshit. Co piąta się do tego przyznaje, a co kolejna piąta i tak to robi- tylko się tym nie chwali. Z moich prywatnych statystyk wynika, że większość moich koleżanek przeżyło choć raz tego typu przygodę. Żadna z nas nie sypia z pierwszym lepszym znalezionym w dyskotece więc nie nazwałabym nas wyjątkowo puszczalskim gronem, a w związku z tym jestem pewna, że więcej niż 20% kobiet wie jak smakuje zdrada.


NIE CZUJĘ SIĘ....
Ten wątek przewija się w każdej historii o kobiecej zdradzie. Nie czuję się doceniania. Nie czuję się zauważana. Nie czuję się kochana. Nie czuję się ważna. Nie czuję, że się podobam. Nie rozmawiamy i nie masz zielonego pojęcia o czym myślę. Ten motyw jest fundamentem zdrady w 99% przypadków. Kobiety nie zdradzają bo kochanek ma fajniejsze pośladki niż partner czy jego tors jest mniej owłosiony. Mogą to być miłe dodatki. Nie ma nic do rzeczy to, że "on ma większego czy mniej skrzywionego" - jak pewnie sądzi większość mężczyzn. U kobiet nie o fizyczność chodzi. Każda kobieta, która czuje się atrakcyjna, wyjątkowa, bezpieczna i doceniana nie zwróci nawet uwagi na nadarzającą się okazję do zdrady. Kiedy jednak stan niedowartościowania przez ukochanego trwa dłuższy czas i nie zmienia się mimo sygnałów, próśb i gróźb- brakuje tylko tej jednej chwili aż ktoś w końcu wykaże zainteresowanie, zachwyci się i wypełni tę dziurę- dosłownie i w przenośni.

COŚ SIĘ MIĘDZY NAMI WYPALIŁO
Na początku było wspaniale. Niespodzianki, kwiaty, miłe smsy, codzienne 'kocham Cię' na dobranoc i 'kocham Cię' na dzień dobry. Było, było i z czasem się skończyło. Bo życie miało wyglądać inaczej a zabiła nas rutyna. Ten punkt prowadzi spowrotem do punktu pierwszego podsyconego porównywaniem tego jak było kiedyś, co zostało obiecane,a co jest obecnie. Samo nic się nie robi a żeby rutyna nie zabiła trzeba być niezwykle czujnym i ostrożnym. Tak samo na początku jak i później- niektórzy wyznają zasadę, że długoterminową miłość się robi a nie się spotyka. Biorąc pod uwagę, że strzała amora jakoś krzywo trafiała do tej pory w moje pośladki, moim zdaniem jest to pogląd warty przetestowania.

NIE JESTEM ATRAKCYJNA
Możemy mówić głośno, że tak nie jest ale każda kobieta potrzebuje poczuć się od czasu do czasu gwiazdą. A nigdy nie czuje się bardziej gwiazdą niż wtedy kiedy widzi swojego faceta wpatrzonego w nią jak w obrazek, pełnego pożądania i chęci na coś więcej. Seks jest ważny a poczucie atrakcyjności w łóżku potrafi załatwić wiele tematów. Żeby zapewnić swojej kobiecie ten komfort, nie trzeba być wcale mistrzem łóżkowego kung-fu, nieprzeciętnym macho ani dzikim ogierem. Nie ma tu znaczenia wiek, doświadczenie czy status materialny. 50-letni bogacz może być workiem pełnym kompleksów, a młody romantyk może okazać się wybuchową mieszanką testosteronu. To nie ma nic do rzeczy. Kobiety wchodzą do łóżka głową a żeby czuć spełnienie potrzebują poczucia zaufania, podziwu i męskiej dominującej energii, dzięki której czują się bezpieczne.

Nie wiem jak czują się będące od nastu lat w małżeństwie kobiety, które z mężem łączą jedynie wspólny adres i rachunki. Pamiętam jednak kiedy mając 20 lat czułam się przez pół roku jak 40-letni babsztyl, który miał wrażenie, że porozumiewa się ze swoim ukochanym różnymi językami zamiatając pod dywan wszelkie próby rozwiązywania problemów. Kobiece romanse, zdrady, zmiany partnerów zawsze mają pod spodem brak porozumienia i niespełnianie potrzeb przez dłuższy czas. Prawdą jest, że kiedy kobieta mówi "dajmy sobie czas" to prawdopodobnie decyzja została już podjęta bo kobiety nie myślą o tym, że coś w ich związku nie działa przez godzinę. Kobiety przez długie tygodnie rozkładają w sobie ten temat, zanim wskoczą komuś innemu do łóżka, stawiając kropkę nad i.
Zdrada jest tylko konsekwencją wielu czynników i niespełniania wzajemnych potrzeb. A po co jesteśmy w związkach jeśli nie po to żeby pomagać sobie wzajemnie je spełniać? Nie jestem orędowniczką zdrad i nie uważam, że nie warto starać się aby do takiej sytuacji nie doszło. Mimo wszystko, wiedząc skąd rodzą się u kobiet zdrady, zamiast oceniać, prędzej służę zrozumieniem i współczuciem. Dla sytuacji przeszłej i dla całego tego kwasu, który rozlewa się i wcześniej czy później trzeba go posprzątać.

7 komentarzy:

  1. Wszystko zgoda, ale "ale" musi być ;). A "ale" jest takie, że we wszystkich powyższych podpunktach opisałaś związek dwójki ludzi, którzy są w nim z postawą biorczą. Jak śpiewał Mezo "Miłość to najpiękniejsze sakrum, więc nie traktuj jej jak kontraktu...". Bo miłość to pragnienie szczęścia dla drugiej osoby, a nie wymiana barterowa naszych pragnień. "Ja Ci nie będę przeszkadzać grać na playstation, a Ty się mną zachwycaj i oboje będziemy szczęśliwi". To tak nie działa, to znaczy działa w wielu jak nie większości związków, ale właśnie dlatego one nie działają prawidłowo.

    Niech zobrazuje to miłość rodzica do dziecka. Czy rodzic, którego intuicyjnie nazwiemy dobrym, to ten który oczekuje od dziecka, że te sprawi, że będzie się czuł tak albo inaczej? Czy ten, który bez względu na koszty po prostu kochał. Dawał i nie oczekiwał niczego w zamian. Którą opcję wybierasz?

    Może kobiety zdradzają, bo są po prostu egoistkami? Wiem co mówię. Sama byłam w tym gronie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko mi dyskutować z przykładem miłości do dziecka bo nie mam takiego doświadczenia- mogę ufać tym, którzy twierdzą, że jest ona jedyną forma miłości bezwarunkowej na tym świecie i mam nadzieję, że tak też ją kiedyś odczuję :)

      Kobiety są egoistkami- no jasne, że tak :) Nie tylko te, które zdradziły. Kobiety, faceci i każdy człowiek na tym świecie- jest moim zdaniem w pewnym stopniu egoistą. Wierzę, że postawa 'biorcza' może być wyeliminowana z czasem przez dwójkę dojrzałych ludzi i zgodzę się, że zwykle się tego nie robi, bo to ciężkie, niewygodne itp. itd. i w konsekwencji statystyczne 50% małżeństw się rozpada. Niemniej, każdy potrzebuje zainteresowania i jakiegokolwiek rodzaju wzajemności w tym co drugiemu człowiekowi daje więc nie sądzę, że da się to wyeliminować na 100%....gdzieś zawsze jest granica (co nie znaczy, że zawsze stoi na niej zdrada- są też inne rozwiązania ;)

      Usuń
    2. Stwierdzenie, że wszyscy jesteśmy egoistami to jak podkreślanie, że wszyscy jesteśmy ssakami w odniesieniu do informacji, że kobiety są stworzone do ssania. Jak sama napisałaś jest jakaś granica. Moim zdaniem jest tam, gdzie jedna strona daje z siebie ile na chwile obecną umie (bo przecież uczymy się całe życie i jeśli nie brakuje nam woli to możemy wypracować prawie wszystko), a druga uważa, że daje wystarczająco, ale nie wystarczająco otrzymuje. I w tym miejscu rzadko spotkasz mężczyzn, bo to raczej kobiety uważają, że robią ponad normę, ale za mało dostają. Że gotują, piorą, dzieci chowają, pracują i zarabiają, pindrzą się i robią loda, a facet to tylko przynosi kasę i czasem przyniesie kwiatka i sądzi, że to wystarczy. Jeśli małżeństwo ma być wymianą barterową to rzeczywiście my kobiety często jesteśmy na straconej pozycji. Na szczęście miłość tą wymianą nie jest, więc jest nadzieja mili Państwo, którzy jeszcze nie wierzycie w to, że istnieje. Wystarczy przestać oczekiwać, a zacząć się cieszyć, że osoba, którą kochamy jest dzięki nam szczęśliwa :)

      Usuń
    3. Najbardziej podoba mi się: "gotują, piorą, dzieci chowają, pracują i zarabiają, pindrzą się i robią loda....." :) Pełna zgoda! :D

      A tak na poważnie: Puenta w ostatnim zdaniu natchnęła mnie optymizmem i nadzieją na przyszłe dni więc stawiam kropkę. Dzięki! :)

      Usuń
    4. A miłość rodzicielską łatwiej analizować na sobie samym niż na przykładzie własnych dzieci. Każdy z nas ma jakiś rodziców i każdy z nas wie, że zdrowa relacja jest wtedy, kiedy rodzice po prostu kochają swoje dziecko nie chcąc niczego w zamian. Nawet jeśli się doświadczyło czegoś zupełnie odwrotnego, to każdy z nas w środku wie jak być powinno. Bo w każdym człowieku istnieje pragnienie takiej bezwarunkowej miłości, które pochodzi od Boga, bo taką prawdziwie bezwarunkową daje On właśnie. Niczego nie chce w zamian, a dał nam wszystko nie wyłączając życia naszego i Swojego. Ale to na inną rozkminę :).

      Usuń
  2. Kasiu ! Chcąc jeszcze bardziej zsysntetyzować to o czym piszesz, powiedziałbym, że pierwiastkiem wszystkich problemów w związkach, często doprowadzających do zdrady jest EGOIZM. "JA" jest najważniejsze a to prosta droga do kłopotów, milczenia, braku zrozumienia i w konsekwencji zdrady. Czy ty też zauważasz kryzys męskości ? Jakoś byle jacy, my faceci się ostatnio staliśmy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kryzysu męskości nie zauważam. Nie było mi chyba dane go doświadczyć :) Na szczęście mam słabość raczej do takich, którzy potrafią sprawić żebym się na chwilę uciszyła co nie jest łatwą sztuką więc o kryzysie ciężko mi się wypowiedzieć :) Czasy się po prostu zmieniają i rzeczywiście MY dziś mamy więcej możliwości i co za nimi idzie- oczekiwań niż nasze mamy, babcie i prababcie. Role się trochę mieszają i myślę, że facetom, którzy do tej pory wychowywani byli na mających zawsze rację domowych liderów to też nie jest łatwa do odnalezienia się sytuacja :)

      Odnośnie egoizmu- wyżej rozwinęłyśmy wątek dość rozlegle więc już nie będę się powtarzać- generalnie zgadzam się, podtrzymując, że są granice i wszystko musi się równoważyć.

      Dzięki za komentarz! :)

      Usuń

A Ty? Co o tym myślisz?