Około pół roku temu, przeczytałam w jednym z artykułów BBC, iż amerykańscy naukowcy dowiedli, że mózg człowieka kształtuje się do 25 roku życia. Do tego czasu jest podobno silnie podatny na zmiany wywoływane przez różnorakie hormony i bodźce, które wpływają na proces jego rozwoju. Autentyczności tych faktów nie sprawdziłam dogłębnie, ale gdyby im zawierzyć, muszę stwierdzić, że mój mózg zakończył swą ewolucję wczorajszego wieczoru. Dziś, chwilę po wybiciu 25 urodzin, uziemiło mnie w domu paskudne zapalenie zatok, które każe mi wydmuchiwać ogromne ilości śluzów, na przemian z ich zasysaniem rozsadzającym moją czaszkę od środka. Czyli może jednak coś w tym jest? Może to ten nadmiar hormonów, które nie zdążyły ukształtować mojego mózgu, siłują się i walczą pomiędzy wydostaniem się na zewnątrz a pozostaniem i zdziałaniem jeszcze jakiegoś cudu?
Wracając do powagi! Jakoś dziwnie mi z tym ćwierćwieczem. Kiedyś ułożyłam sobie w głowie, że ten wiek to wyznacznik dorosłości. Według tamtych wizji powinnam mieć już przynajmniej jedno dziecko, ciasne mieszkanie na kredyt i wypadałoby być już poważnym człowiekiem...Zasępiłam się więc i postanowiłam być poważna aż nie obejrzałam filmu z życzeniami: https://www.youtube.com/watch?v=XBJNOGFkG-8&feature=youtu.be&hd=1
Zepsuł on wszystkie plany powagi! Bo szybciej niż o powadze, pomyślałam o wskoczeniu w strój księżniczki i nagraniu odpowiedzi:
Jeśli obejrzeliście film, nie musimy już chyba dłużej wyjaśniać, że powaga i nadmiernie sztywna dorosłość raczej mi z tej okazji nie grożą...Mam tę moc!
Może powinnam podsumować ostatni rok mojego życia? Był on jednak tak wielowątkowy, że musiałabym poświęcić mu więcej niż jedną notkę, a wolę skupić się na życzeniach, które sobie wymyśliłam. Pokrótce: był to rok słodko-gorzki. Wiele jeździłam, znalazłam swoje miejsce nad morzem po to aby je później zgubić. Mam wrażenie, że trochę zmądrzałam (czyli to jednak mogą być te hormony...) i moje priorytety zaczęły wędrować w stronę innych, jeszcze nie do końca odkrytych ścieżek. Nie zaprzeczę, mam wrażenie, że pół roku swojego życia zmarnowałam i mogłam wykorzystać je lepiej- i dobrze, mam nauczkę! Trochę trwało zanim odkopałam się z "rozwoju osobistego" rozumianego jako kop motywacyjny oderwany od rzeczywistości, a chwile, w których przerabiam konsekwencje tego zachłyśnięcia pojawiają się do dziś. Mimo wszystko, zbierając się w garść, udało się też sporo tematów postawić na nogi! Dziś, kiedy z różnych stron spływają na mnie życzenia, dopiero dochodzi do mnie jak to fajnie, że jest tyle miejsc, do których mogę wracać, a z życzeń płyną słowa, które mnie zaskakują. Cieszę się, że są osoby, którym się najwidoczniej w tym roku też w jakiś sposób przysłużyłam ;)
Wracając do sedna sprawy, życzę sobie na kolejny rok mojego życia....
....BYCIA NUDNĄ. Myślę o tym już od kilku dni, pamiętając porzekadło mówiące: "uważaj o co prosisz bo będzie Ci dane". Myślę, myślę i życzenie pozostaje niezmienne. Życzę sobie abym w tym roku zamieszkała w jednym miejscu, wiedząc gdzie są moje kubki i co znajdę w lodówce. Życzę sobie braku romansów i zbyt wielkich wzlotów i upadków emocjonalnych. Życzę sobie rozwoju tego samego biznesu i postawienia pierwszych kroków w kolejnych krążących nad głową projektach. Życzę sobie nie palenia mostów. Obecności tych samych przyjaznych dusz, które gdzieś zawsze w świecie czuwają w gotowości. Życzę sobie dyscypliny w utrzymaniu kondycji, przynajmniej kilku wędrówek po górach i nocy na podłogach w schronisku. Napisania przynajmniej połowy doktoratu. Życzę sobie zdrowia i większego spokoju dla całej mojej rodziny. Życzę sobie wielu źródeł wiedzy, doświadczeń i wyciągania trafnych wniosków z tych przerobionych już, bardziej holistycznych a mniej maniakalnych rozwojowych ścieżek.
Wszystko co obecnie ma miejsce w moim życiu jest dobre. I przypominając sobie dzisiejszy dzień za rok, chciałabym uśmiechnąć się do tych samych osób, rzeczy, miejsc....i z większym spokojem w sercu i poczuciem harmonii, być jeszcze bardziej wdzięczna za wszystko co się wydarzy przez ten rok.
Dziękuję wszystkim za życzenia!
Te w imieniu GrupyHappy, choć wiem, że montowane z inicjatywy bardzo przyjaznej mi duszy, dały mi wiele energii i chęci do dalszego działania. Wszystkie życzenia w prywatnych wiadomościach, te facebookowe i telefoniczne- jestem w szoku, że tyle osób o mnie pamiętało i mam nadzieję, że każdemu z Was będę miała okazję choć przez chwilę odwdzięczyć się w tym roku.
Przesyłam Wam serdeczny uśmiech z niedzieli...
kiedy jeszcze byłam piękna i młoda....;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A Ty? Co o tym myślisz?