sobota, 15 lutego 2014

Wsiądź do pociągu - Zadbaj o swój czas w podróży!

Od początku 2014 roku, spędziłam w podróży pond 88 godzin 10 minut. I są to tylko godziny spędzone na siedzeniu w przedziałach PKP, bez czasu dojazdów na dworce, przesiadki i opóźnienia (których w sumie nie było wcale aż tak wiele). Biorąc pod uwagę, że dzień przeciętnego człowieka, od pobudki do powrotu do łóżka trwa 16h, spędziłam w pociągu od początku stycznia 5,5 dnia życia. Licząc miernikiem osób pracujących w standardowym wymiarze 8h dziennie, w pociągu "przepracowałam" 11 dni roboczych. O co zadbać i co robić żeby czas spędzony w pociągu nie był zmarnowany i nie okazał się horrorem podróżujących? Idąc za ciosem, że podobała Wam się notka o organizacji czasu, oddaje Wam kilka sprawdzonych recept, wypracowanych w tym czasie.


Ładowanie telefonu. Absolutne 'must have', o które nalezy zadbać jeszcze przed wyjazdem. Smartfony poza wieloma zaletami, mają te wadę, że czas ich działania jest o wiele krótszy a niżeli w tradycyjnych telefonach. W standardowym trybie połączenia ze światem, kontaktu z Facebookiem i wszystkim innym co w pociągu okazuje się być jeszcze bardziej kuszącą rozrywką niż normalnie, mój Samsung wytrzymuje o kilka godzin za mało. Jedynym prądem, którym można się podratować jest gniazdko w toaletach- a zdziwiłabym się gdyby ktoś chciał spędzić w nich czas dłuższy niż możliwe minimum. Wsiadając, włączam więc wszystkie opcje oszczędzania baterii łącznie z zaciemnieniem obrazu. Ćwiczę cierpliwość włączając Internet co jakiś czas i mało rozmawiając. Kiedy to nie wystarcza, w torebce mam niezawodną firmową Nokię, której nie trzeba ładować tygodniami i przynajmniej pozwala zachować do końca podróży komfort związany z możliwością pozostania w kontakcie "na wszelki wypadek".

Kupowanie biletów przez Internet. Ten zdecydowanie najbardziej błyskotliwy wynalazek PKP na prawdę działa! Dzięki niemu możemy zaoszczędzić sobie czas odstany w kolejkach przed dworcowymi okienkami, samemu wybrać miejscówkę i z głowy mamy miny zachwyconych swoją profesją Pań kasjerek. Z moich obserwacji wynika (nie są one potwierdzone sprawdzonym źródłem!), że kupując bilet w Internecie mamy większe szanse trafić na luźniejszy przedział. Nie wiem jak ten system działa, ale zawsze kupując w okienku byłam dopychana do zatłoczonej 8-osobówki, podczas gdy kupując w Internecie z wyprzedzeniem, zwykle mam miejsce pod oknem w oddaleniu od największego ścisku. Czy coś w tym jest czy to po prostu fart? Będę sprawdzać dalej...Niemniej, jeśli mamy w telefonie internet a na podróż decydujemy się w ostatniej chwili, zamiast ryzykować, że nie zdążymy na pociąg, wsiadając do niego możemy kupić bilet i pokazać go konduktorowi w telefonie- co w wyjątkowych okolicznościach, może uratować nam życie i zaoszczędzić trochę nerwów.

Muzyka. Bez słuchawek ani rusz! Podłączonych do innego urządzenia niż telefon (patrz punkt 1). Muzyka nie tylko załatwia nam relaks i rozrywkę, ale też może skutecznie odciąć nas od rozmów, których nie chcemy słuchać oraz innych dźwięków wydawanych przez sąsiadujących z nami podróżnych. A trafić można na prawdę....różnie i niekiedy zaskakująco.

Książki. Skoro spędzam ten czas bez laptopa i z bateriowym ograniczeniem smartfonowym, jest to dobry czas na lekturę. Rodzaj i cel dowolny. Rozrywka, nauka, rozwijane wyobraźni? Jak kto chce, lubi i potrzebuje. Od czasu do czasu książkę może zastąpić też gazeta. Poza wizytą u fryzjera jest to od dłuższego czasu właściwie już jedyna chwila, w której niekiedy pokuszę się o zorientowanie w bieżących trendach i ploteczkach. Nieustannie, jestem zaskoczona, że coraz mniej bohaterów gazetowych afer ma znajomą mi twarz...

Ciuchy mogące zastąpić poduszkę. Wkładając torebkę pod siebie, przy odrobinie szczęścia, mając przynajmniej w pół wolny przedział i wystarczającą ilość miękkich rzeczy pod głową, można na prawdę spoko odpocząć i wyluzować się. Wcześniej woziłam poduszkę a nawet zdarzało mi się brać śpiwór ale odkąd wsiadam do pociągu z marszu, prawie jak do miejskiej komunikacji, są one balastem dodatkowych gramów, zajmującym zbyt wiele miejsca. Strategiczne dobranie rzeczy, które będzie można położyć pod głową, jest szczególnie ważne w nocnym. Zarwanie nocy to nie najlepszy pomysł mając w perspektywie kolejny dzień. Zajmując miejsce pod oknem czy od strony korytarza, z miękką "poduszką" pod głową, warto spróbować przespać się kilka godzin. Jest to tylko kwestią wprawy i zmęczenia kiedy wraz z pierwszym turkotem, powieki będą się zamykały do spania.

Prowiant. Długa podróż na głodzie może doprowadzić do szewskiej pasji każdego. Koniecznie weź coś ze sobą- chociażby chwycone w ostatniej chwili dworcowe przekąski! Zestawy jedzeniowe widziałam różne, od stereotypowych kanapek z kiełbasą, przez słodycze po sałatki w pudełkach. Własnego, najbardziej ulubionego zestawu nie mam i niestety zwykle biorę to co proponują dworcowe sklepiki ub (w ostateczności) WARS- nad tym muszę jeszcze popracować! 

Nadrabianie zaległości. Jadąc pociągiem staram się przemyśleć i nadrobić tyle rzeczy ile tylko możliwe bez komputera. Dopóki miałam swojego notebooka- 3 godziny mijały luksusowo. Teraz ograniczam komputerowe sprawy do wysyłania maili z telefonu. Wszystko to co wymaga spokojnego "zasiąścia" w skupieniu, które odkładamy na co dzień, ma swój czas w pociągu. Dobrze mi się wtedy notuje. Ostatnio, poza czytaniem, piszę w tym czasie notki na bloga (tak jak i tą). Proces twórczy nad jedną notką, zajmuje mi zwykle ok 2 godziny więc w pociągu tworzę metodą prehistoryczną- za pomocą kartek i długopisu, a w wolnej chwili po podróży, przerzucam treść do Internetu, bez rozkminy nad kolejnymi zdaniami, dzięki czemu zaoszczędzam czas potrzebny na poszukiwanie weny- ona sama przychodzi wraz z przemijającym za oknem krajobrazem. 

Wyluzuj. Odpocznij, kontempluj, podziwiaj widoki, spróbuj się zdystansować od spraw zostawionych poza pociągiem. Zwiedzanie świata zza szyby też może być fajne, jeśli od progu nie sapiemy, że jesteśmy niesamowicie niezadowoleni z samej konieczności wyruszenia pociągiem w podróż.  
Po zeszłorocznych samochodowych przygodach, jeśli nie siedzę za kierownicą, czuję się na miejscu pasażera nie do końca komfortowo. Dlatego, odkąd dobrze organizuję sobie czas spędzony w pociągu, wolę wybierać PKP niż blablacar czy autobusy. Czasowo, na głównych trasach wychodzi podobnie a na prawdę, nie jest aż tak źle jak telewizja przedstawia. W okresie największych mrozów jeździłam bardzo dużo, przez całą Polskę i tylko raz miałam opóźnienie. Na najkrótszej trasie- między Gdańskiem a Olsztynem.

Wielu okazji do podróżowania. Powodzenia i braku przepełnionych przedziałów w podróży!
Ka. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Ty? Co o tym myślisz?