poniedziałek, 27 lipca 2015

W świecie Facebooka wszyscy jedzą sushi

No bo przecież nie mielone! Mielone są mało sexy, totalnie pase, nieeleganckie i oblane tłuszczem. A na Facebooku trzeba być fit. Jeśli już obiad w domu- to wyłącznie sałatka. Z krewetkami. W ostateczności, przejdą też kapary. Żadna mizeria i żadne kartofle! Bo jeszcze ktoś pomyśli, że nie mamy 60 złotych dziennie na sushi lunch, a nasz misternie budowany wizerunek młodego biznesmena pójdzie hen...czyli w pizdu!

środa, 15 lipca 2015

5 powodów, dla których wybieram Polskę PÓŁNOCNĄ

Trawa jest bardziej zielona tam gdzie nas nie ma. Pojeździłam, porównałam, pomieszkałam w różnych miejscach i już WIEM! Jestem dziewczyną z północy i to północ Polski miłować będę. Zjeżdżając nasz piękny kraj wzdłuż i wszerz stwierdziłam z pełnym przekonaniem, że są tylko dwie, najbliższe memu sercu lokalizacje. Pierwsza to Olsztyn, druga do Trójmiasto. Co takiego jest na północy czego południe może nam zazdrościć? 

Kraina Tysiąca Jezior. Zawsze gdy mówię, ze pochodzę z Olsztyna (a obecnie odpowiadam na to pytanie 3-4 razy w tygodniu), spotykam się z zachwytem "ooo byłem kiedyś na wakacjach na Mazurach (...) Daleko masz do jeziora?". Jak nakazuje lokalny patriotyzm, zawsze prostuję, że Olsztyn to Warmia. Jednak gdy pierwszy raz usłyszałam to pytanie, sama zdziwiłam się odpowiadając "To zależy do którego...właściwie mam 3 jeziora- każde w odległości do 3 km od domu". W tym momencie na twarz rozmówcy wstępuje zwykle rozmarzone 'woooow'. Na pytanie ile jezior jest na Warmii i Mazurach, nawet wujek Google nie chce udzielić szybkiej, jednoznacznej odpowiedzi. Ale wystarczy spojrzeć na mapę żeby zobaczyć, że ciężko przejechać z jednej miejscowości do drugiej, nie przemieszczając się między jeziorami. Zatem co mogę powiedzieć gdy Poznaniak mówi mi, że Malta jest piękna albo Krakus chce zabrać na plażę na Bagry? Zapraszam na Warmię i Mazury!

 

poniedziałek, 13 lipca 2015

Wyższe Wewnętrzne JA zna się na cudach!

Przeczucie, głos serca, intuicja...Niech każdy nazwie to tak jak uważa za najtrafniejsze. Mam na myśli ten głos, który bije się z rozsądkiem szepcząc z tyłu głowy, że 'coś jest nie tak' podczas gdy bardzo chcemy przytoczyć sobie sto logicznych argumentów świadczących o tym, że jest dobrze. To ten sam głos, który mówi 'wszystko jest dobrze. To jest to!' w chwilach, gdy na pozór to co nas otacza zdaje się być szalonym, nielogicznym bałaganem. Wewnętrzne JA często nie idzie w parze z logiką ale zawsze mówi głośniej.

piątek, 10 lipca 2015

5 KORPO-niemożliwych, których uczę się każdego dnia

W korpo znalazłam się bo chciałam. Nie musiałam i właściwie dalej nie muszę więc rzeczy, których się uczę są pewnie z goła inne niż przeciętnego korpoludka, z kredytem na głowie i brakiem innych alternatyw za plecami. Patrząc z punktu widzenia posiadania tego komfortu, wyciągam więc z korpo rzeczy, które wcześniej wydawały mi się niemożliwe: 

Po pierwsze: LUZU 
Absurdy i paradoksy zdarzają się na każdym kroku. Uczę się żyć z nimi, przechodzić obok nich ramię w ramię i za rękę, nie bulwersując się tematami, na które nie mam wpływu ani grama decyzyjności. Po prostu przyjmuję do wiadomości, w skrajnym niezrozumieniu biorę trzy głębokie wdechy i dzień toczy się dalej...

wtorek, 7 lipca 2015

Dalej wierzę w....CUDA! TaKiJaKi powrót blogowy

Zauważyliście lub też nie....Dawno mnie nie było.
Wiele się pozmieniało. Żyłam na 200% w realu i właściwie wcale nie brakowało mi blogowego szaleństwa aż do....Wielkiego Poniedziałku i środy dwa tygodnie temu. Napisałam w tych dniach dwie notki- na papierze, długopisem- jak w epoce kamienia łupanego. Pierwsza jest w kalendarzu, druga pojechała Pendolino razem z torbą zawierającą inne moje trenerskie zabawki. Została na pociągowej półce i zaginęła w drodze do punktu rzeczy znalezionych. A szkoda. Bo była o misji, przesłaniu, odrzuceniu zwiędłej otoczki pełnej bullshitu. Nie ma tego złego...może uratuje życie komuś kto będzie przeglądał pociągowe znalezisko. 
Wracając do sedna, chęć do pisania mi wróciła, tak samo jak wróciła mi chęć na życie nie tylko jedną piersią a dwiema- w pełni sprawnymi i niczego sobie. Ten blog nie jest komercyjnym dziełem. To raczej pamiętnik, który piszę bardziej dla siebie niż dla sprzedaży zacnych myśli. Zapiski te są więc ważne. Dla mnie są ważne- zwłaszcza gdy siadam i czytam stare wpisy. Dziwiąc się, że napisałam coś tak sensownego lub paląc się ze wstydu, że było to tak bardzo niedołężne. Sensowne czy niedołężne to i tak zawsze MOJE więc...wracam do wypróżniania głowy na klawiaturze.

Aktualizując życiorys w kilku zdaniach: 
Zaczęłam przygodę z korpo. Wyplątałam się z toksycznej relacji, w której dałam się nie raz potężnie oszukać- z czego zresztą się cieszę: karma dołożyła swoje trzy grosze w moją naukę pokory. Więcej mnie znów na północy niż południu. Myślę o przyszłości z uśmiechem i ciekawością bo to jak w szczegółach będzie wyglądało moje życie za rok jest ekscytującą niewiadomą. Żyję z tygodnia na tydzień i JESTEM SZCZĘŚLIWA. Po prostu. 

Jedno się nie zmieniło: 

A Wy? Jest tu jeszcze ktoś? Obiecuję w szybkim czasie nadrobić i podzielić się z Wami wylewiskiem potoku moich myśli, które skumulowały się przez trzy miesiące. Jednak lepiej by mi się pisało wiedząc, że ktoś tu jeszcze zagląda...Dajcie więc znać...Wierzycie jeszcze w cuda?