Niedocenianie siebie jest chorobą masową. Zaryzykuję stwierdzenie, że dotyka ono wszystkich a zdecydowana większość cierpi na nią na poziomie nieświadomym. Jeśli nie czujemy tego permanentnie to włącza nam się od czasu do czasu. Kobiety, uwarunkowane w drodze ewolucji do bycia stroną 'podporządkowaną', w zmieniających się rolach społecznych, stały się mistrzyniami w udowadnianiu sobie swoich kolejnych niekompetencji. Sama, mimo że mam tą wiedzę i zdaję sobie sprawę jak bardzo to jest bezsensowne, łapię się jeszcze niekiedy na tym, że nie mogłam ruszyć z czymś dalej bo wątpiłam w swoje siły, wiedzę, umiejętności. Przez to, zamiast zabierać się do wszystkiego z uśmiechem, zwlekam do ostatniej chwili bo muszę przeskoczyć swojego wewnętrznego krytyka. Nie wynika to z tego, że nie lubię robić danej rzeczy. Wręcz przeciwnie, kiedy już robię, zapominam o tym wewnętrznym głosie i łapię się na myśli "Wow! Ależ zajebiście to wymyśliłaś!" i zastanawiam się dlaczego znów musiałam zwlekać.
Jeśli....
...posiadasz pewną wiedzę
...wykonujesz pracę, która Ci wychodzi
...masz pasję, której poświęcasz czas
...wychowujesz dzieci, przedstawiając im codziennie świat
...ogarniasz wiele szczegółów na raz
...potrafisz coś ugotować
...opowiadasz o czymś z błyskiem w oku
...stawiasz sobie wyzwania
...zarabiasz pieniądze
...prowadzisz dom
...poznajesz ludzi
...zdobywasz nowe doświadczenia
...robisz cokolwiek
Niezależnie od tego czym to jest PAMIĘTAJ! To wszystko jest AWESOME i jedyne w swoim rodzaju.
Nie pozwalaj sobie samej podważać swoich umiejętności. Już natura, przygotowując kobiety do roli matki, pomyślała o tym żeby obdarzyć nas predyspozycjami do skupiania większej uwagi na szczegółach, lepszej organizacji czasu, równoważeniu potrzeb, wyczuwaniu emocji. Niezależnie od tego co robisz i czemu się poświęcasz- możesz robić to najlepiej jak potrafisz. Na świecie zawsze będzie ktoś kto zrobi coś lepiej albo gorzej. Wystarczająco wiele osób będzie chciało, mniej lub bardziej świadomie, udowodnić Ci, że się nie nadajesz. Twój wewnętrzny krytyk nie jest tu już do niczego potrzebny. Doceniaj to co robisz. Każdego dnia. Pamiętaj! "Nikt Cię lepiej nie pochwali niż Ty sama".
Dokładnie, grunt to wiara we własne możliwości. Ja już jakiś czas temu zerwałam znajomość ze swoim wewnętrznym krytykiem i zakolegowałam się z wewnętrznym pochlebcą. Nauczyłam się doceniać swoją pracę.
OdpowiedzUsuńA co do "Jesteś cudem" nadal mam mieszane uczucia. Niektóre fragmenty naprawdę motywują, by cieszyć się otaczającym światem. Ale przywołane są też takie historie, których wolałabym nie czytać. Ja na szczęście mam pamięć wybiórczą i skoncentrowałam się tylko na rzeczach istotnych dla mnie. Myślę, że nie zaszkodzi sięgnąć.
Dzięki za informację :)
UsuńDobrego dnia!
świeckie oko to dostrzega, więc to musi być prawda ;). Zauważyć można również złotą zasadę, że kiedy oskarżyciel lub jak go zwiesz wewnętrzny krytyk atakuje ludzie nieświadomi go podejmują z nim 2 rodzaje walki: albo wyparce co prowadzi do pozornej pychy, ale tylko pozornej co zdiagnozuje każdy psycholog i psychologopasjonat, albo poddanie się tej krytyce w mniejszym lub większym stopniu. Dlatego warto być świadomym. Fajny post.
OdpowiedzUsuńUcięło mi część mojego komanta. Wyżej pisałam, że wewnętrzny krytyk jak go nazywasz ma w Piśmie Świętym imię szatan co w hebrajskim oznacza OSKARŻYCIEL i KŁAMCA.
Usuń