poniedziałek, 1 grudnia 2014

Po pierwsze...nie przeszkadzaj

Co możesz zrobić dla swojej firmy, zespołu, drużyny, grupy projektowej....i każdej grupy osób, której pracy przyszło Ci przewodzić? Po prostu- nie przeszkadzaj. Banał!- powiecie. A ja powiem, że absolutnie nie. 
Odkąd pamiętam, czemuś przewodzę. W przedszkolu przewodziłam grupie tańczącej poloneza na zakończenie roku. W międzyczasie, w wieku 5 lat zadzwoniłam do radia z protestem przeciwko zamknięciu przedszkola. Przetarłam wtedy pierwsze szlaki w dyskusjach polityczno-społecznych. Później były samorządy klasowe, zespół cheerleaderek, wygrane wybory na przewodniczącą samorządu, harcerze...i tak dalej aż do biznesu doszło. Patrząc na moją mamę, która nie potrafi usiedzieć 5 minut w jednym miejscu, można przypuszczać, że pewne predyspozycje i tak zwany skill przywódczy, wyssałam z mlekiem matki.
Uczę się więc od małego. Wcześniej robiłam wszystko spontanicznie, tak jak nakazywała damska intuicja. Dziś mam większa wiedzę teoretyczną i zdarza mi się zastanowić dwa razy- choć skłamałabym gdybym powiedziała, że zawsze. Jak ryba w wodzie czuję się uprawiając freestyle. Intuicja orężem kobiety-liderki jest i nie powinno się jej wyrzekać pod żadnym pozorem! Nauczyłam się delegować zadania, uczę się rozumieć ludzi i podsuwać im szansę do naprawy tego czego nie dopilnowali w taki sposób, że nieraz sami o tym nie wiedzą, cały czas poznaję i staram się weryfikować co może być owocne a co nie, nade wszystko uczę się rozmawiać spokojnie a kiedy to się uda- uznaję to za wyczyn! W testach różnej maści stwierdzono, że mam naturę sanginiczno-choleryczną a duszę kreatorską toteż wczuwanie się dlaczego ktoś nie rozumie co mam na myśli, jest dla mnie wyzwaniem prawie że nienaturalnym. Odkąd wiem o tym, że nie jest to mocna strona mojego charakteru, podjęłam rękawice i staram się zgłębiać tę sztukę.
Ciągle jednak, mam problem z wyłączeniem myślenia za siebie i wszystkich innych na raz. Czasem śmieję się, że zarządzanie kilkuset osobowym hufcem przychodziło mi łatwiej niż zarządzanie kilkuosobową firmą. Deleguję zadanie a później czekam na jego wykonanie. Kiedy nie widzę śladu wysiłków- przypominam, dopytuję, męczę o szczegóły. Bywam upierdliwa a upierdliwość ta wraca jak bumerang w najgorszych momentach. Kiedy jestem zmęczona, słyszę pytanie o drobiazg, który wydaje mi się, że jest do sprawdzenia samemu i wściekam się po cichu: pierw na pytanie, a później na własną upierdliwość i to, że myślę za wszystkich. Nieraz bywa tak, że pytam o coś co do czego jestem przekonana, że zostało zapomniane i okazuje się, że już dawno zostało to dogadane poza mną i wszystko działa. Uśmiecham się wtedy szeroko i myślę "Kaśka- ale Ty jesteś durna...". Lubię mieć okazję tak sobie pomyśleć. Prostuje mnie to na kilka kolejnych dni w przypomnieniu, że to że nie patrze komuś na ręce 24/dobę nie znaczy, że nic się nie dzieje. 
Byłam niedawno na Gali Eurocash (zacna impreza!). Podczas swojego wystąpienia, Dorota Mastalska- założycielka Skrzydeł Sukcesu, przytoczyła radę, która usiadła mi nie tyle w głowie co w sercu. Aby odnieść sukces wystarczą 3W: WIARA w siebie, WIARA w swój produkt/usługę i WIARA w swój zespół. Siadło mi to w głowie i podpisuję się pod tym w pełni. Dodaję do tego moje "Po pierwsze- nie przeszkadzaj" i postanawiam zamiast myśleć za wszystkich na zaś, poświęcić miejsce zajmowane przez ten natłok myśli, dalszemu zgłębianiu marketingu relacji. Złapałam zajawkę na ten kierunek ale o tym....innym razem. 

Są tu jakieś kobiety-liderki? Na pewno są bo wszystkie rządzimy- chociażby w domu ;) Znacie to zajmowanie głowy myśleniem za wszystkich wokół i natłok myśli z tym związanych? Czy tylko ja jestem nadgorliwie nad-produktywna myślowo?


Tymczasem zostawiam Was z apetytem na piernikowe paczki, przygotowane dla naszych klientów. Wymyślone przez nasz zespół, upieczone przez moją mamę i zapakowane przeze mnie! Prawdziwy teamwork! Są pyszne- próbowałam. Trafiony pomysł?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Ty? Co o tym myślisz?