Mimo pobudki przed 7, niedziela jest tak leniwa, że aż miło. W związku z
tym, że dzień spędziłam na nicnierobieniu jutro będę miała nieco
przerąbane ale...czasem dobrze odpuścić i poddać się rytmom niedzielnej
ciszy. Zwłaszcza kiedy za oknem szaro-buro i deszczowo.
Herbata w przecudnym kubasie w kubraczku ze Składu Sztuki Użytecznej / (profil na FB), którego stałam się właścicielką przy okazji wczorajszych odwiedzin na wystawie rękodzieła w Liceum Plastycznym, 4 odcinki Chirurgów, frytki z pieczoną piersią w serze, świeczki, Domowe Melodie i czekanie.....MADE MY DAY!
I dobrze! Warto czasem leniuchować. Oczywiście- nic nie zwróci zmarnowanego czasu, trzeba pracować żeby mieć rezultaty, kto nic nie robi ten nie ma itp. itd. ALE kto jest zestresowany, przemęczony i niewyspany nie wykorzysta swojego czasu dobrze więc...namawiam do odpuszczenia sobie od czasu do czasu i spędzeniu bez wyrzutów sumienia dnia na spaniu, jedzeniu i robieniu tego o czym powiedzieć można "nic nie robiłam". Ostatnio odczuwam ciągły wewnętrzny niepokój. Nie zasypiam przed północą i słabo przyjmuję wszystko co zjem. Dziś na kanapie odespałam niedostatki snu z co najmniej kilku dni. Jak klasyczny kanapowiec, po prostu ściszyłam głos w komputerze, najadłam się i zasnęłam na kanapie. Na kilka godzin. I nad czym tu się rozwodzić? Ano nad tym, że nie zdarza mi się to zbyt często i mieści się w kategoriach absurdów i marnowania czasu. Tymczasem, czuję się lepiej i z niecierpliwością czekam na zadania nowego tygodnia. A czeka mnie...przygotowanie projektu, o którym jeszcze pomilczę, wizyta na debacie o Strategii Rozwoju Gdańska, jednodniowa wizyta w Olsztynie u lekarza i z szybką dekoracją w Mrągowie oraz udział w Young Business Festival. Będzie się działo!
Ale jeszcze dziś....
Życzę Wam cudownie nieróbczego niedzielnego wieczoru! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A Ty? Co o tym myślisz?