środa, 23 października 2013

Czego chce Gdańsk?

Jak zapowiadałam wcześniej, w poniedziałek znalazłam się na spotkaniu konsultacyjnym organizowanym w ramach budowy Strategii Rozwoju Gdańska 2030 Plus, kierowanym do studentów. Sama nie mam co prawda zbyt wielu przemyśleń dotyczących tego jak żyje się w Gdańsku, co poprawić a co zmienić. Zważywszy na to, że mieszkam nie w Gdańsku a w Gdyni, nie od zawsze a tak na dobrą sprawę dopiero od trochę ponad miesiąca, jest to chyba dość oczywiste. Niemniej, jako że wpadło mi takie spotkanie w oko, a swoje naukowe ścieżki zdecydowałam skierować na strategie marketingowe w promocji regionów, odwiedziłam dyskusję jako ciekawostkę naukowo-badawczą. Od początku spodziewałam się, że połowa studentów uczestniczących w spotkaniu będzie spędem z przymusu przygonionym w ramach zajęć- co uważam za totalnie bezsensowne marnowanie czasu na dojazd i krępowanie innych, którzy przyszli z ciekawością i chcieliby się wypowiedzieć. Mimo to, na sali znalazło się kilka osób, głownie studentów Politechniki, którzy mówili całkiem sensownie i do rzeczy.
Czego więc chcą studiujący Gdańszczanie- przyszłość tego miasta w 2030 roku?

1) Polepszenia komunikacji- zarówno w Gdańsku jak i całym Trójmieście. Lepiej zorganizowanych węzłów przesiadkowych, parkingów, szerszej sieci transportu szynowego, bardziej zgranych rozkładów jazdy i częstszych połączeń w godzinach późnowieczornych. Z tym zgadzali się wszyscy i temat komunikacji wracał jak bumerang przez cały czas trwania dyskusji. Pojawiły się też bardziej przemyślane ścieżki dla rowerów i rolkarzy- ale tu zdania były podzielone.
2) Zmniejszenia nakładów na kultywowanie historii i opieranie na tym promocji miasta, więcej na budowanie przyszłości. Młodzi Gdańszczanie nie okazali się być zagorzałymi zwolennikami Europejskiego Centrum Solidarności. Nie są przeciwni jego istnieniu, ale są przeciwni tak wielkim nakładom środków, które proponują wykorzystać na inne potrzeby miasta.
3) Przekierowania środków na rewitalizację osiedli o "zlej reputacji" i zagospodarowaniu ich jako miejsc, w których mogliby na nowo osiedlać się Gdańszczanie zamiast rozbudowywać osiedla-sypialnie na terenie gmin ościennych. W tej kwestii głos zabrała jedna ze studentek, studiująca bodajże gospodarkę przestrzenną, przygotowująca pracę magisterską w tematyce trendów związanych z suburbanizacją. W rzeczowych argumentach przekonywała, że trendu związanego z wyprowadzaniem się ludności na obrzeża nie da się pohamować zupełnie ale trzeba robić wszystko żeby go minimalizować. Dlaczego? A no dlatego, że osoby mieszkające na przedmieściach, codziennie dojeżdżają do pracy do miasta, co wiąże się z problemami komunikacyjnymi- szczególnie jeśli chodzi o ruch samochodowy na tych trasach i będzie się to wiązało z koniecznością zagospodarowania przestrzeni parkingowych tak aby osoby dojeżdżające zostawiały samochody w bezpiecznych miejscach na obrzeżach i przesiadały się do komunikacji zbiorowej- co wymaga również programów na rzecz zmiany świadomości mieszkańców. Ponadto, wyludnianie się miasta powoduje mniejsze przychody do jego budżetu- z podatku dochodowego oraz podatków od nieruchomości, które bardzo chętnie przygarną gminy ościenne. W rezultacie miasto, mimo tego, że nie otrzyma przychodów do budżetu od mieszkańców "podmiejskich" i tak będzie musiało znaleźć środki na inwestycje, które trend wyprowadzek do podmiejskich sypialni generuje. Głos ten był dla mnie zdecydowanie najbardziej rzeczowym fragmentem dyskusji.
4) Gospodarczo, młodzi Gdańszczanie chcą silnego portu i rafinerii, tworzenia stref inwestycyjnych (nawet kosztem terenów ogródków działkowych!) umożliwiających inwestorom rozwój m.in. takich branż jak wsparcie biznesu czy nowoczesne technologie oraz przekierowania działań stoczni na produkcję luksusowych jachtów.
5) Kulturalnie nie jest tak źle, ale dobrze byłoby rozwinąć wydarzenia kulturalne w miesiącach jesienno-zimowych.
6) Wprowadzenia kampanii społecznej, ze szczególnym naciskiem na dzieci, zmieniające postawy obywatelskie na bardziej otwarte i odpowiedzialne za wspólne mienie.
7) Rozwój boisk, basenów i innej infrastruktury sportowej pojawił się w dyskusji- jako chyba standardowy postulat mieszkańców każdego miasta
8) Ostatnim wątkiem, który został poruszony, było pytanie czy rozwijać strategię Gdańska czy traktować ją jako nakierowaną na całą Metropolię Trójmiejską? I okazało się, że animozje, o których wspominał Pan prowadzący, znane są tylko jemu, urzędnikom i prezydentom poszczególnych miast. Studenci chcą rozwoju Trójmiasta i jego współpracy, z zachowaniem jak dotychczas tożsamości trzech miast tworzących jeden, współpracujący ze sobą twór.

Dzisiejszy poranny Sopot
Jak jest z mojej perspektywy?
Jako kompletny Świeżak traktuję Trójmiasto jako Trójmiasto. Mieszkam w Gdyni, na spacer wybieram się do Portu lub na Molo w Sopocie, jedzenie dla królika kupuję na Przymorzu w Gdańsku. Może rzeczywiście, komunikacja między trzema miastami pozostawia wiele do życzenia. Właściwie jedyną słuszna opcją jest SKM, która o ile docieramy w miejsca leżące na jej linii załatwia problem dość kompleksowo. Na dalsze osiedle się jeszcze nie zapuszczałam, ale widząc brak autobusów łączących całe Trójmiasto w całość, rzeczywiście dostrzegam w tym temat problemowy. Ze ścieżkami rowerowymi i miejscami dla rolkarzy- absolutnie uważam, że Trójmiasto nie ma co narzekać- a Gdańsk już na pewno nie! Piękniejszych tras niż w parku na Brzeźnie i Jelitkowie, zrobionych z głową i bezpieczeństwem dla pieszych wyobrazić sobie nie mogę. Basenu olimpijskiego w Gdańsku nie ma. Ale w Olsztynie, w którym basenów jest więcej niż sal sportowych- mieszkańcy tez marudzą, że "po co nam one"? W końcu wszędzie dobrze gdzie nas nie ma! Choć jak widać, konkluzje i problemy te same. Olsztyn tez rozrasta się przez suburbanizację, też tworzy to problemy komunikacyjne, mieszkańcy ciągle chcą nowej hali i mądrych ścieżek rowerowych. Nie mamy Centrum Solidarności ale są Baby Pruskie i Kopernik, które jednym się podobają a innym nie. Oczywiście, oba miasta choć wojewódzkie, trzeba przełożyć przez ogromną siatkę wypełnioną efektami skali, choć jak się okazuje same zalążki problemów są dosyć podobne.
Spotkanie zakończyła krótka puenta Pana z Urzędu Miasta, który podsumował, że już wiemy na co wydawać ale nadal nie wiadomo skąd na to brać....I jak wiemy, to pytanie również zadaje sobie cała Polska.....od Bałtyku, przez Warmię i Mazury aż do Tatr!

Prezenty od Mendelez i Kurtoszowe Ciacho z Kawą!
A dziś...od rana piękne słońce! Jutro mój sądny dzień, więc dobrze się stało bo udało mi się wybrać na poranne Molo, choć nie była to jedyna niespodzianka. Rano na wydziale Zarządzania promowało swą działalności Mondelez Polska i udało nam się wygrać torbę na zakupy ze słodyczami Milki i PrincePollo!
Nie był to jednak koniec słodyczy ponieważ na śniadanie skusiłam się na nowe ciastko- węgierskiego KURTOSZA, którego do Gdańska sprowadził całkiem sympatyczny student Wydziału Zarządzania. Choć na początku nie byłam zwolenniczką- bo za dużo słuchałam o tych ciachach i w ogóle za cukierniczymi odkryciami nie przepadam, muszę przyznać że kurtosz w czekoladzie z orzechami jest fenomenalny! I baaaaardzo pożywny! Mi jeden wystarczy żeby się przejeść. Ale są różne apetyty i dla nich tez są różne smaki. Niestety, dostać można je póki co tylko na Politechnice w Gdańsku i od tego tygodnia na Wydziale Zarządzania UG...Gdyby jednak ktoś chciał skosztować, chętnie podrzucę do Olsztyna! To wszystko dopełniła gorąca czekolada w kubku, z którą możecie obejrzeć na zdjęciach dzisiejszy, prawie pusty poranny Sopot! ENJOY!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Ty? Co o tym myślisz?