środa, 5 marca 2014

Odpowiedzialność

W zeszłym tygodniu przygotowywałam prezentację dotyczącą rozwoju osobistego, która miała być tłem do wystąpienia przed studentami poszukującymi pomysłu na swoją przyszłość na Konferencji 'Pracodawcy Trójmiasta'. Wśród obrazów, które wspierały moje wystąpienie, pojawiły się hasła takie jak: rozwój, odpowiedzialność, własna droga, nauka, umiejętności, relacje, podróże, zabawa, kariera, marzenia, przywództwo. Wszystkie ważne jednak ze wszystkich tych skojarzeń najważniejszym według mnie jest ODPOWIEDZIALNOŚĆ. Warunek konieczny, najtrudniejszy ale jednocześnie niosący najwięcej satysfakcji i odpowiedzi na pytania "po co". Warunek do tego żeby wybrać drogę i rozwijać się w wybranym kierunku.
Samorozwój i podejmowanie wyzwań zostało mi wszczepione w sposób nie do końca świadomy w harcerstwie. System działalności organizacji zakłada zdobywanie stopni, które wymagają realizowania różnych działań. Dodatkowo organizowane są kursy wewnętrzne, głównie dla młodych liderów więc kiedy ktoś ma zapędy do działania, może się w tym odnaleźć i do pewnego momentu czerpać wiele. Rozwijałam się więc, podejmowałam wyzwania, realizowałam zadania, uczyłam się nowych rzeczy. Nie tylko w harcerstwie ale też w samorządach szkolnych, innych organizacjach, później w pracy, własnej działalności i tak dalej i tak dalej...Właściwie nigdy nie było nudno. Doświadczenia te wykształciły we mnie postawę mega ogarniacza, który zorganizuje wszystko i zdąży wszędzie na czas. I ogarniałam. Aż na rzecz ogarniania poświęciłam relacje, wypoczynek, czas wolny, odrzuciłam świeże miłości, nie doceniałam swoich potrzeb wynikających z młodego wieku i braku gotowości (co wiadomo zwykle dopiero po fakcie) na taki natłok spraw na głowie. Pewnego dnia obudziłam się będąc bardziej maszyną do załatwiania spraw niż człowiekiem, który robi to bo widzi w tym sens. Padłam na nos. Bardzo boleśnie. Wtedy nadszedł czas na poszukiwanie sensu i próbę odpowiedzi na pytanie 'o co w życiu chodzi' i 'co z tym wszystkim zrobić żeby ogarnianie, które w zasadzie lubię stało się zdrowym sposobem na życie'.

Poszukując trafiłam na wyjątkowe dla tej histori szkolenie. Pierwszy raz usłyszałam wtedy o psychologii szczęścia. I pierwszy raz usłyszałam m.in. o odpowiedzialności. I nie chodzi tu o odpowiedzialność cywilnoprawną, której definicja pojawia się jako pierwsze skojarzenie. Chodzi o odpowiedzialność za WSZYSTKO co się dzieje w życiu. Za miejsce pracy, sposób jedzenia, kierunek studiów, związek z partnerem, miejsce zamieszkania, to co zjem dziś na kolację, jakie jest moje samopoczucie i jak reaguję na wszystko co mnie otacza. Bo choć każdy powie "przecież jestem odpowiedzialny" bardzo niewiele osób faktycznie wprowadza to w życie. O wiele częściej obwiniamy innych. Że powiedzieli coś nie tak, że zrobili coś co nas zdenerwowało, że system jest taki a nie inny i ciężko żyć, że rodzice nam czegoś nie dali, że nie ma dobrej pogody, że kiedy się rozstajemy to jesteśmy beznadziejni a nie po prostu nie pasujemy do siebie i że gdyby coś by było to coś innego by się nie wydarzyło i tak bez końca. Sama, choć mam świadomość, że odpowiedzialność jest podstawą, każdego dnia muszę pracować nad tym żeby wprowadzać ją na kolejne płaszczyzny życia i pilnować swoje myśli przed wymykaniem się na ten tor. 

No bo jeśli....
Jeśli chodzisz smutny i mówisz, że ktoś zrobił coś co spowodowało ten stan, oddajesz odpowiedzialność za swoje samopoczucie tej osobie.
Jeśli jesteś na studiach tylko dlatego, że oczekiwali tego od Ciebie rodzice, przerzucasz odpowiedzialność za kilka (a w najgorszym wypadku kilkadziesiąt) lat swojego życia na nich.
Jeśli wściekasz się bo pada deszcz kiedy chciałeś żeby było bezchmurne niebo, oddajesz odpowiedzialność za swoje samopoczucie bliżej nieokreślonym siłom natury.
Jeśli obrzucasz swojego byłego partnera błotem, stawiasz się jednocześnie w pozycji ofiary i oddajesz odpowiedzialność za swoje obecne samopoczucie w jego posiadanie.
Jeśli nie realizujesz swoich marzeń bo ktoś nie chce ich realizować z Tobą, oddajesz odpowiedzialność za nie jemu. 
Jeśli robisz lub nie robisz czegoś tylko dlatego, że tak wypada, oddajesz odpowiedzialność za swoje życie w ręce ulicznego tłumu. 
Jeśli ciesząc się z sukcesu mówisz "miałem farta", oddajesz odpowiedzialność za wyniki swojej ciężkiej pracy magicznej sile losu.
Jeśli wkurzasz się czytając tą notkę, oddajesz odpowiedzialność za swoje samopoczucie w moim myślom.
I tak dalej, i tak dalej....
Jeśli kiedykolwiek zrzucasz odpowiedzialność na coś lub kogoś innego jako źródło Twojego szczęścia i nieszczęścia....rezygnujesz z odpowiedzialności za samego siebie.

A komu bardziej zależy na tym żebyś żył szczęśliwy? Tobie czy wszystkim tym, którym odpowiedzialność za siebie oddajesz? Nie jesteśmy swoimi emocjami. 
Możemy reagować na wszystko tak jak chcemy albo tak jak wymyślili to dla nas inni. Nie jest to proste ale zawsze jest wybór. 
Szkoda, że nie dowiedziałam się tego kilka lat wcześniej. Jednak cieszę się, że dowiedziałam się jeszcze na chwilę przed dorosłością bo stawia to wszystkie kolejne decyzje w zupełnie nowym wymiarze. 

2 komentarze:

A Ty? Co o tym myślisz?