wtorek, 19 listopada 2013

Przyczyny furii dnia codziennego


Przez cały okres dotychczasowego studiowania, tylko raz zdarzyło mi się powołać na pracę czy inne podejmowane działania, w sytuacji kiedy mnie nie było, nie przygotowałam czegoś, nie dosłałam, nie zdążyłam itd. RAZ. W ostatnim dniu składania prac licencjackich do dziekanatu. Gdy w całym zamieszaniu związanym z ostatnimi poprawkami, zadzwoniła do mnie klientka potwierdzić, że widzimy się za 2 godziny na krótkiej imprezie. Był to też jedyny raz kiedy nie ogarnęłam terminów. Po szybkiej organizacji tematu, która zmusiła mnie do opuszczenia uczelni, wróciłam na 1,5 godziny przed zamknięciem dziekanatu, pod drzwi swojej promotorki z rękoma wysmarowanymi farbkami do twarzy i drukarką pod pachą- na wypadek konieczności dodrukowania ostatnich poprawek. Był to JEDYNY raz kiedy tłumaczyłam się, że czegoś nie ogarnęłam bo coś innego było ważniejsze. I nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego większość naszego pokolenia potrafi znaleźć dziesiątki wymówek żeby usprawiedliwić to czego nie zrobili. Druga część zdania zaczynającego się od "bardzo przepraszam, że nie dostarczyłem/zrobiłem/przesłałem/itp. ale miałem.....", bez względu na to czy jest prawdą czy mniej lub bardziej bezczelną ściemą brzmi zawsze idiotycznie. Kiedy jest kłamstwem wychodzi żenująco. A żenadę czuje się niezależnie od tego czy jest wypowiedziana czy przesłana mailem.BRAWO MŁODZI DOROŚLI!


Z osobami, których rocznik zaczyna się od "2" wcale nie jest lepiej. 15 minut zajęło mi dziś oczekiwanie na przystanku autobusowym. Odkąd dojeżdżam do Centrum, gdzie parkomaty wystawiają bilety o horrendalnych sumach należnych za dłuższy postój, codziennie zwiedzam świat z okna autobusu, którym porusza się, poza nielicznymi wyjątkami, rzesza pasażerów w starszym wieku. Jako, że nie nauczyłam się jeszcze zaprzątać sobie wcześniej głowy rozkładem autobusów powrotnych, zdarza mi się oczekiwać na autobus kilkanaście minut. Tak się stało i dziś. Na przystanku nazbierało się grono osób starszych oczekujących na swoje autobusy. Wstałam więc z ławki żeby ustąpić miejsce siedzące. I ustąpiłam. 12/13 latkom, którzy natychmiastowo wskoczyli na zwolniony kawałek ławeczki. Postałam 10 minut, z korzyścią dla mojego kręgosłupa. Starsze Panie wokół też postały. Całe szczęście, że zmęczeni życiem małolaci mogli w tym czasie odpocząć! I pewnie powiedzieliby "Powinienem wstać ale......jestem tak bardzo zmęczony po szkole!" BRAWO MŁODZIEŻY!


Nie chcę w tej notce powiedzieć, że jestem super świetna i wszystko robię jak należy. Nie robię. Czasem mi się czegoś nie chce. Czasem na czymś nie zależy, tak jak powinno. Czasem zawodzę. Jednak zdaję sobie sprawę, że kiedy oczekuję, że ktoś ma zrobić coś na co się umówiliśmy, nie bardzo interesują mnie wszystkie "ale", które się po drodze pojawiły. Dlatego też nie wymagam żeby inni słuchali moich "ale" i ich nimi nie raczę. W sytuacjach kiedy na prawdę nie dało się czegoś zgrać, mówię "OK, nie udało się, przepraszam. Proponuję, że zrobię teraz to i to żeby było lepiej". I koniec. To wszystko. Założę się, że odwracając sytuację, każdego z Was niewiele interesuje dlaczego ktoś nie zrobił tego na co czekaliście. Odbiór Waszych wymówek jest więc taki sam. Zamiast ściągać z sufitu powody swojego nawalania, może lepiej po prostu nie podejmować się wykonywania rzeczy, których nie chce się robić? A kiedy już podejmiecie świadomą decyzję, nie stękajcie, że jest Wam nudno, inni mają farta a Wy nie, nie macie kasy ani żadnych ciekawych przeżyć. Po prostu pozwólcie innym realizować swoje zadania bez konieczności słuchania Waszego stękania. Wystarczy pół sekundy refleksji i życzliwości żeby wszystkim nam, i młodszym i starszym, żyło się ze sobą na co dzień odrobinę łatwiej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Ty? Co o tym myślisz?