środa, 4 marca 2015

W jakim ja państwie żyję? Instytucje kościelne w akcji...

W jakim ja państwie żyje? - to co obserwuję ostatnimi czasy, już mnie nie bawi. Zadziwia. Złości. Irytuje do tego stopnia, że zastanawiam się czasem czy nie wyjechać za granicę. Bynajmniej, nie po euro czy dolary, bo wierzę, że pracować można wszędzie a pieniądze są dla mnie skutkiem ubocznym tego, że robię co chcę, jak chcę i kiedy chcę w sposób, za który ktoś jest w stanie zapłacić. Myślę czy nie lepiej byłoby wyjechać bo uwiera mnie ta nasza narodowa hipokryzja. Powszechne wciskanie nosa w nie swoje sprawy, wydawanie osądów i rozgrzeszanie sąsiadów z grzechów, które skrywamy pod własnym dywanem. A najbardziej wkurza mnie straszenie Jezusem Chrystusem. Nie dlatego, że w Niego nie wierzę. Wierzę, że jest nad nami siła, która czuwa. Polski Kościół ma w moim odczuciu jednak niewiele wspólnego z miłosierdziem i szerzeniem dobra w jakiejkolwiek postaci. Nie twierdzę, że każdy ksiądz jest zły i wszyscy minęli się z powołaniem. Szefostwo jednak dba o czarny PR w najbardziej profesjonalnym wydaniu. 

"Widziałaś?"- spytała Karolina, pokazując mi fotkę billboardu z centrum Gdańska. Oczom uwierzyć nie chciałam. "KONKUBINAT TO GRZECH. Nie cudzołóż!" 
Źrodło: mmtrojmiasto.pl
Pierwsze o czym pomyślałam wczoraj to jakaś społeczna akcja. Może bogatszy gdański aktywista ufundował billboard lub dwa... Wątpliwości te rozwiał Twitter, dostarczając mi o poranku całą serię linków medialnych dotyczących kampanii. Gdańskie billboardy okazują się nie być jedynymi. Takie plansze pojawiły się w kilku miastach polski a przygotował je Krajowy Ośrodek Duszpasterstwa Rodzin. Z wypowiedzi księdza rektora dla TVP Info dowiaduję się, że Kościół chce zwrócić uwagę na rosnącą liczbę związków partnerskich, ponieważ miłość między mężem i żoną jest znakiem bożej miłości, a bez małżeństwa znaku bożej miłości w tej miłości brak oraz że to Bóg tak postanowił a nie Kościół. Kościół tej bożej decyzji strzeże. Rozumiem, że od dziś Bóg nie jest miłosierny, w cudzołożeniu nie chodzi już tylko o zdrady i wchodzenie do "cudzego łóżka", a para bijąca blaskiem miłości żyjąca pod jednym dachem bez ślubu jest mniej warta niż ta, która ślub wzięła ale od dawna nie ma nic wspólnego z pożyciem małżeńskim.

Patrząc na billboard, przypominam sobie od razu niedawny protest Episkopatu przeciwko 'Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej' na dzień przed głosowaniem w sejmie nad jego ratyfikacją. Konwencja zagraża podobno "tradycyjnej rodzinie", promuje feminizm i homoseksualizm. Pokusiłam się o przeczytanie tekstu dokumentu. Do dziś nie wiem, w którym punkcie jest mowa o wprowadzeniu małżeństw homoseksualnych czy przebieraniu chłopców za dziewczynki w szkołach- co sugerowali najwierniejsi Episkopatowi posłowie w dyskusji medialnej. Nie rozumiem jak organizacja religijna, odpowiadająca za szerzenie wiary i czynienia dobra, może być przeciwko formalnym środkom umożliwiającym wsparcie instytucji odpowiedzialnych za pomoc ofiarom przemocy. 

Zestawiając ze sobą obie akcje inicjowane przez kościelne instytucje, zastanawiam się jaka jest różnica między grzechem dzielenia z kimś życia bez ślubu a katowaniem żony w małżeństwie, które ma na sobie znak bożej miłości nadany przez księdza. Tych pierwszych trzeba chrystianizować przypominając im na skrzyżowaniach dużych miast, że będą się smażyć w piekle. Tych drugich należy zamieść pod dywan w imię "tradycji polskiej rodziny". Czy takie podejście nie wydaje się lekko schizofreniczne? 
Mamy wolność poglądów, każdy może prezentować swoje opinie- też na billboardach. Nie sądzę jednak aby głowy naszego Kościoła zgadzały się z tą zasadą widząc pod swoim oknem billboard z napisem "Znieśmy celibat- będzie mniej dewiacji seksualnych wśród księży".

Widząc takie akcje, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Kościół zyskałby wielu zwolenników gdyby zrezygnował z wydawania pieniędzy na billboardy zamiast tego pomagając potrzebującym a księża sięgnęliby po Pismo Święte i zajęli duchowością zamiast stawiania wyżej od Słowa Bożego własnych jego interpretacji. Już się nie mogę doczekać jakie kolejne hasła pojawią się na naszych ulicach 25 marca, kiedy kampania wystartuje w pełni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Ty? Co o tym myślisz?