piątek, 27 lutego 2015

Jestem feministką

Po prostu. 
Czas odkryć karty. 
Po wielu tygodniach szukania, kurczenia się w sobie, zachwiania poczucia własnych możliwości, zwątpienia- zabrałam się za autocoaching. Za zadawanie pytań. Za rozmowę ze sobą. I jak zwykle kiedy potrzebuję odbić się z poziomu mułu- zadziałało. Biegnąc przez wieczorne ulice Warszawy mieniącej się światłami, złapałam stan kontaktu ze sobą. Przypomniałam sobie o swojej misji, tym co chcę po sobie zostawić na świecie i co wraca do mnie jak bumerang za każdym razem kiedy zboczę ze ścieżki. Od 16 roku życia- choć wtedy jeszcze nieświadomie. Od dwóch lat z zasobem świadomego doświadczania i merytoryką potrzebną do zabrania głosu. 
Chcę uczyć. Chcę inspirować. Chcę wierzyć i wspierać. Nie o filozofii feminizmu bo naukowo moje zainteresowania wcale nie są bezpośrednio z tym związane. Natomiast temat siły kobiet, a zwłaszcza jej braku jest mi szczególnie bliski. Marzy mi się żeby wszystkie młode dziewczyny wiedziały, że zawiłe myśli, które tworzą w swoich głowach na swój temat są w dużej części wynikiem społecznej ewolucji a nie tego, że w jakikolwiek sposób są gorsze od innych. I że każda z nas się z tym boryka. Do dziś nie poznałam ani jednej takiej, która w choć jednym obszarze, by tego w sobie nie miała. Marzą mi się kobiety świadome swojej natury. Pewne siebie. Potrafiące wymienić szereg swoich zalet zamiast długiej listy tego w czym nie są wystarczająco dobre...

Jestem feministką. 
Jestem za równouprawnieniem.
Za równymi szansami w pracy. 
Za tymi samymi stawkami wypłat. 
Za niepraktykowaniem degradowania kobiet na niższe stanowiska po powrocie z urlopów macierzyńskich. 
Za sprawnym systemem przeciwdziałającym przemocy wobec kobiet w ich własnych domach. 
Za tym aby wprowadzać żeńskie końcówki do języka. 
Za samostanowieniem o własnej seksualności i obalaniem stereotypów z tym związanych. 
Za równą możliwością startu kobiet na salony nauki, biznesu, polityki i kultury przez duże K. 

Marzy mi się życie w kraju, w którym ofiary przemocy nie zniechęcają się po pierwszej wizycie na komisariacie do zgłaszania wykorzystania przeciwko nim siły. Aby matki nie musiały bać się kolejnego powrotu z pracy męża, tylko dlatego, że dzielnicowy przyjął do wiadomości jej zeznanie i nie podjął działań bo pozwala mu na to standard systemu. Marzy mi się aby za 30 lat, jeśli będę miała córki, nie musiały udowadniać na każdym kroku, że mają coś mądrego do powiedzenia tylko dlatego, że mają blond włosy i sukienkę. Marzy mi się kraj, w którym arcybiskupi nie zgłaszają protestów przeciwko konwencjom antyprzemocowym, w imię 'tradycji kultury', w której honor mężczyzny pozwala wymachiwać rękoma. W którym ludzie więcej czytają i starają się wyjść poza swoją zaściankową świadomość. Marzy mi się kraj, w którym szanuje się wolność światopoglądową każdego człowieka- nie narzucając jedynej słusznej religii, orientacji seksualnej, drogi do spełniania marzeń czy sposobu życia. Szanuję, staram się rozumieć i z przydziału daję każdemu prawo do różnych poglądów i wartości. W zamian chciałabym aby moje prawo w tym zakresie również było bezwzględnie akceptowane. 
Jestem feministką bo uwielbiam mężczyzn. Podziwiam ich pewność siebie i solidarną umiejętność dodawania sobie skrzydeł. Chcę abyśmy dzielili się pół na pół wszystkim co dotyczy naszego współżycia w społeczeństwie bo dostrzegam trudność w presji towarzyszącej konieczności bycia 'silniejszą płcią'. Jestem feministką liberalną, co znaczy, że uznaję zmiany społecznej mentalności w wyżej wymienionych zakresach poprzez działalność polityczną, zmiany prawne czy programy społeczne, a nie przez całkowitą rewolucję i przejęcie władzy kobiet. 

Jestem feministką i myślę, że każda kobieta powinna nią być. Tak samo jak każdy mężczyzna szanujący swoją kobietę. Wbrew pozorom, ideologia ta jest dla większości z nas bliższa niż może się wydawać...

7 komentarzy:

  1. Pięknie napisałaś to co myślę o swoim feminiźmie. Piątka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Straszne badziewie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo sobie cenię anonimowe uwagi bez podpisu.
      Dobrego dnia! :)

      Usuń
  3. Będzie Pani miło jeśli podzielę się refleksją. Z chęcią. Ale najpierw chciałbym żeby Pani uszanowała to, że podpisuję się ,,anonimowy". Po pierwsze bo szanuje swoją prywatność a po drugie, bo nie widzę żadnego sensu ujawniania swoich danych z racji tego, że Pani zależy na refleksji a nie na budowaniu sobie czarnej listy tylko dlatego, że ktoś skrytykował bądź nie Pani tekst. Moim zdaniem kobiety, które mają blond włosy i noszą sukienkę, ale mówią mądrze - są słuchane. Jeśli chodzi o dostęp do polityki, to akurat w chwili obecnej najważniejsze stanowisko w rządzie obejmuje kobieta. Mężczyzn jest oczywiście o wiele więcej, ale może dlatego, że zdecydowana większość kobiet, z tych które istnieją na scenie politycznej, bezapelacyjnie zrobiło z siebie skończone idiotki i tylko potwierdziło brak jakichkolwiek kompetencji. W przypadku dostępu do kultury to o jakiej kulturze mówimy? Bo jeśli dalej o polityce to ministrem edukacji jest kobieta (swoją drogą straszna tragedia w piastowaniu tego urzędu) a ministrem kultury i dziedzictwa narodowego dalej kobieta. Jeśli chodzi o dostęp do nauki to śmiem wątpić, że droga do tytułów i do biblioteki jest taka sama dla jednych jak i drugich. (...) -Przepraszam Pani Magisterko; -Tak Pani Profesorko? -Słyszałam, że Pani Ministerka... Tam gdzie ma to sens jest żeńska końcówka. Wynika to chyba z gramatyki, składni, logiki języka polskiego, a nie z seksizmu albo szowinizmu. -Uprawiam sport, jestem sportkowcką! Uważam, że jeśli pisze się blog to powinien coś wnosić, sprawiać by przyjemnie się go czytało, a nie zastanawiać się przede wszystkim nad jego sensownością. Pozdrawiam i biegając po Warszawie sugeruję złapać ze sobą pozytywny kontakt, a później np pójść do kina albo poczytać książki. Camila Lackberg pisze świetnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doceniam wkład w długi komentarz i szanuję zdanie. Nie wydaje mi się jednak żebyśmy się do końca dobrze zrozumieli/zrozumiały.
      Nie uważam żeby wszystkie blogi musiały być po to aby przyjemnie się je czytało, ale jeśli tak, zachęcam do znalezienia sobie listy blogów zbieżnych ze swoimi poglądami, na których jest milej i przyjemniej :)

      Usuń
  4. Mnie najbardziej smuci fakt, że ci, którzy sprzeciwiają się dyskryminacji, nie sprzeciwiają się dyskryminacji w obszarze prywatnym. No ale to już pewnie po prostu przekracza pewien próg bólu i myślą sobie "równość równością, ale nie zawsze i nie wszędzie, tylko tam gdzie nam pasuje".

    OdpowiedzUsuń

A Ty? Co o tym myślisz?