poniedziałek, 9 grudnia 2013

grudzień- miesiąc na szóstkę z plusem!

Uwielbiam grudzień! Po podłym listopadzie, pierwszy dzień grudnia jest wybawieniem w moim kalendarzu- co brzmi śmiesznie, biorąc pod uwagę nawał grudniowej pracy.
Dlaczego tak się dzieje i co takiego jest w tym grudniu?
Po pierwsze: W grudniu zdecydowanie nie cierpię na nadmiar wolnego czasu i odpoczynku. Z natury, jestem organizmem, który męczy się bardziej nie wiedząc co ma ze sobą zrobić niż robiąc zbyt wiele rzeczy w zbyt szybkim tempie. Uwielbiam grudniowy harmider. Uwielbiam dziesiątki rzeczy, które trzeba podopinać zanim się o nich zapomni. Uwielbiam to produktywne zmęczenie. I uwielbiam profity, które przychodzą po grudniowym nawale pracy razem z nadwyżką gotówki.
Po drugie: Łowię świąteczne ozdoby. Jestem absolutną fanką świątecznego klimatu na ulicach. Uwielbiam światełka, które ozdabiają latarnie i choinki, które zdobią centra miast. Zwracam uwagę na wystawy w firmach, galeriach handlowych, na sklepowych witrynach. Łapię magię tego świetlistego wystroju, dzięki któremu atmosferyczne zimno robi się nieco cieplejsze.

Po trzecie: Kocham Świętego Mikołaja! Piąty rok, przykładam swoje ręce do tego aby Mikołaj dotarł tam gdzie go zaproszą wraz ze swoimi Elfami. I jest to o tyle wdzięczne zajęcie, że dziesiątki dzieci na prawdę cieszą się na jego widok! Kiedy miałam ok.8-9 lat i odkryłam, że Mikołaj nie istnieje a prezenty chowają się na dole szafy mojej siostry, smutek z tym związany, zamieniłam na raczenie rodziny wieloma malutkimi prezentami, które przygotowywałam na długo przed wigilią. Do hitów należały: hipopotam-fotograf z KinderNiespodzianki dla taty interesującego się fotografią oraz naszyjnik z plastikowych koralików dla mojej 10 lat starszej siostry (wiadomo! Stylówka była przednia). Do prezentów dochodziła jeszcze organizacja konkursów, którymi terroryzowałam przy wigilijnym stole całą rodzinę. Jak widać, niewiele się od tego czasu zmieniło. Elfowy skład może nieco się rozrósł a odbiorcy świątecznych atrakcji biorą w nich udział z własnej woli, chcąc za nie zapłacić, jednak ciągle wolę wierzyć, że w Laponi żyje prawdziwy, brodaty Mikołaj, który sprawia, że w Wigilię każdy z nas ma odrobinę nadziei na niespodzianki. Mówiąc w skrócie....sztamę z Mikołajem mam od małego we krwi!



Po czwarte: W grudniu, kiedy ludzie przyzwyczajają się już do zimnego listopadowego klimatu, nadchodzi kres jesiennych chandr i stanów depresyjnych. Z niejedną osoba w tym czasie można się już łatwiej porozumieć, co warto mieć na uwadze planując poważne pertraktacje.
Po piąte: Pada śnieg! Z nieuniknionych opadów wolę śnieg od deszczu. Nie przemacza. Pięknie wygląda. I jasnym jest, że jest już zimno więc trzeba się ubierać ciepło a nie zastanawiać 'czy może jeszcze da radę założyć ten cieńszy płaszczyk?'. Zabawa na śniegu jest o niebo lepsza niż zabawa w kałużach. Sanki, jabłuszka, deski, narty- to wszystko co sprawia, że zima robi się bardziej znośna. W tym roku sezon zaczęłam zdecydowanie najwcześniej, z czego zobaczyć można video-relację. Szczerze mówiąc, nawet śnieżyce i drogowe problemy nie są czynnikiem, który może sprowokować mnie do specjalnie wielkiego zdenerwowania.
Po szóste: Są Święta! Lubię Święta. Lubię świąteczny klimat, Kevina samego w domu i repertuar świątecznych hitów- niezmiennych od lat. Lubię robiąc zakupy słuchać tej świątecznej muzyczki. Lubię polskie kolędy i amerykańskie "Merry Christmas Everyone". Nie stękam na pojawiające się w sklepach czekoladowe mikołaje i na dźwięki "last Christmas" w radiu. Lubię wigilijne pierogi i leniwe układanie całej świątecznej wyżerki w brzuchu przy wieczornym filmie familijnym.
Po szóste z plusem: Mam urodziny. Co prawda, przestałam się już cieszyć z po urodzinowych zmian cyferek, jednak niezaprzeczalnym jest fakt, że w grudniu przychodzą na świat Strzelce- istoty z natury poszukujące przygód, które nie potrafią usiedzieć w miejscu. jestem 100% strzelcem, z całym dobrodziejstwem i kłopotami, które ciągnie za sobą ten znak. Poza tym, dzięki swojej grudniowej dacie urodzenia, jestem zwykle wszędzie najmłodsza, w czym zaczynam upatrywać bardziej korzyść niż przekleństwo.

GRUDZIEŃ JEST MAGICZNY! Wystarczy przestać marudzić na te wszystkie "o maaatkoo znów świąteczne hity" i spróbować się wczuć! :)


2 komentarze:

  1. Powiem Ci Kasia, że mam urodziny w sierpniu i zupełnie nie wiem dlaczego jest moim ulubionym miesiącem. Uwielbiam wszystko, co związane jest z końcem wakacji. Słoneczniki, owoce, burze, polska wieś w sierpniu jest najpiękniejsza, i wiele wiele innych :) Urodziny to jest główny powód, który sprawia, że grudzień jest Twoim miesiącem, a sierpień moim. Listopad, który wydaje się być najpaskudniejszym miesiącem, też ma swoich zwolenników :-) Udanego miesiąca!

    OdpowiedzUsuń
  2. :) Możliwe :) Chociaż mój najulubieńszy miesiąc to chyba jednak czerwiec :) Ale na pewno czynnik urodzinowy dodaje zimowemu grudniowi więcej magii :)

    OdpowiedzUsuń

A Ty? Co o tym myślisz?