wtorek, 11 lutego 2014

Mój świat....za 10 lat

JA
Blondynka w sukience i butach na obcasach. W jeansach i podkoszulku. W getrach i żakiecie. W zależności od konieczności. Z okularami przeciwsłonecznymi i tuszem do rzęs w torebce. Korzystająca z wolnej woli. Kupująca więcej książek niż jest w stanie przeczytać. Zgłębiająca zawiłości wszechświata w każdej myśli. Wprowadzacz w życie przeróżnych idei i pomysłów. Synchronizator czterech kalendarzy. Nie rozgraniczająca czasu. Ćwicząca skupienie na danej chwili jako najważniejszym tu i teraz. Matka, żona, szefowa, trener i ogarniacz w jednym.

PRACA 
Niezależność i biznes. Wiele źródeł połączonych w całość. Eventy- jako naturalna kontynuacja, choć już w nieco innej formie. Sprzedawanie marzeń. Chcę opowiadać ludziom, że mogą wszystko i wierzyć w ich możliwości bardziej niż oni sami. Chcę uczyć 'ogarniaczy' jak ogarniać a kobiety- jak się nie bać. Stopień i publikacje naukowe? Chętnie ale raczej w prywatnym nurcie 'praktyków' a niżeli skostniałych gmachów polskiej edukacji. Podsumowując: w uprawianym przez siebie zawodzie ogarniacza zamierzam dojść do perfekcji. Łączyć pracę z rodziną, bawić się przy tym znakomicie, dodać nutę własnego ekshibicjonizmu jako sposobu na marketingowy fejm i nie jęczeć, że 'muszę iść do pracy' nigdy...

DOM
Wszystko jedno czy domek czy mieszkanie. Z dwójką dzieci. Na dzień dzisiejszy chciałabym Polę ale mam przeczucie, że będzie to chłopak. Właściwie ma to coraz mniejsze znaczenie. Białe meble. Balkon. Szafa z sukienkami. Sypialnia z czekoladowymi ścianami i dużym lustrem. Duży stół w kuchni. I mąż...

MĄŻ 
W stylu "elegancki luz". Człowiek, który wie czego chce, ma poukładane w głowie swoje tematy i rozumie się dobrze ze swoim ego. Posiadający taki poziom naturalnej męskiej energii, że potrafi sprawić, że się czasem uciszam i nie zawsze wiem lepiej. Świetny w łóżku. Z wizją wielkich możliwości świata. Mąż, tata, kochanek i partner biznesowy w jednym.

DZIECI 
Małe potwory w duecie. Z odstępem około 5 lat. Żywe i pyskate (genetycznie raczej nie ma innej opcji).  Ciekawe świata. Skaczące po płotach i śpiewające na kuchennych stołkach. Próbujące sportów, teatrów, muzyki, języków i czego dusza zapragnie zamiast nadmiernego skupienia nad anatomią pantofelka. Z torebkami Hello Kitty i koszulami z podwiniętym rękawem w kratkę. Od małego "obracające się" w rozwojowych klimatach, wychowujące się na zapleczu eventów...wiedzące (nie tylko wierzące), że można wszystko.



PODRÓŻE
Te bliskie non stop- przy okazji pracy i wszędobylskich wędrówek. Te dalsze- minimum dwa razy do roku. Jedna w cieplejszych klimatach. Druga snowboardowo-górska. Ze wszystkimi w komplecie. Dokąd? Wszędzie! W te wakacje Słowenia. w któreś kolejne Maroko...i Stany. Na deskę do Włoch- świetnie, na Słowację też fajnie. Moje zamiłowanie do sportów zimowych pozostaje na turystycznym poziomie 4-5 dni na stoku + 1-2 dni obijania się przy grzańcu więc lokalizacja każda dobra- byle gondolki porządne były! Obowiązkowo, minimum raz w roku, Tatry dla rozchodzenia głowy i rozprostowania kręgosłupa na twardej podłodze schroniska. Zamierzam obejrzeć ten świat i ludzi na nim żyjących...z tylu stron z ilu tylko nadarzy się okazja!

WOLNOŚĆ 
Rama otaczająca cały ten obraz. Cel i podstawa w jednym. Wolność wyboru. Wolność decyzji. Wolność marzeń. Wolne godziny pracy, bez sztucznego podziału na 'pracę' i 'dom'. Wolność, w której rodzi się miłość. Wolność, czyli postanowienie, że wszystko co mnie otacza, jest takie a nie inne bo tak CHCĘ, a nie muszę, powinnam i wypada...

Zbyt piękne by mogło być prawdziwe? We'll see! Wierzę w istnienie ideałów, samospełniające się przepowiednie i prawo przyciągania, które działa jeśli pozwolimy mu się odpalić i wiemy jak z nim pracować. Biorę pod uwagę najlepszą wizję i skupiam się na tym co trzeba zrobić żeby się spełniła, zamiast wymieniać co może się nie udać. Będzie to trudne i będzie wymagało dużo pracy. I świetnie! Bo część tej wizji dzieje się już teraz. Robię to co lubię i utrzymuję się z tego. Nie jest jeszcze mega świetnie ale jest dobrze. W końcu nie przeżyłam na tym świecie jeszcze nawet ćwierci wieku! Biorąc ten fakt pod uwagę i to, że do wszystkiego doszłam sama a nie ktoś mi to dał, czas powiedzieć sobie w końcu otwarcie, że jest całkiem kozacko. Więc dlaczego miałoby tak nie być za kolejnych 10 lat? Wiem jakiego rodzaju dojrzałości brakowało mi do tej pory w życiu i w biznesie, więc wiem nad czym pracować żeby było lepiej. W ciągu najbliższych ośmiu tygodniu, zabookowane mam już terminy na poprowadzenie 8 eventów o różnym charakterze szkoleniowym. Do tego zajęcia ze studentami w marcu. Późną wiosną konferencje naukowe. Jeszcze pół roku temu nawet nie wyobrażałam sobie, że sprawy mogą nabrać takiego tempa, że mogę, że będę potrafić itd... Obok dojrzewa kolejna wizja rozbudowy Grupy Happy. Czas, który teraz będzie mijał, będzie po to żeby rozwijać, rozwijać, rozwijać...i mieć w przyszłości ten komfort żeby zabierać swoje dzieci wszędzie i nie jęczeć, że drogo, że ciężko, że źle. Pojawiają się różne pomysły i okazje. Idzie wiosna! A z wiosną marzenia dopiero się budzą!

Dla tych, którzy czytając, pomyśleli...,że jestem niepoważna, nie znam życia, bardzo się rozczaruję i zostanę ze swoimi pięknymi marzeniami na bruku. Bez pracy i idealnego męża bo nie ma ideałów a ja nie potrafię budować relacji. Ze specjalną dedykacją w tej notce, życzę Wam aby Wasze podejście okazało się tym, które przyniesie Wam satysfakcję i spełnienie- takie o jakim marzycie.  
Trzymam kciuki, pozostając wierna swojej wizji. Do zobaczenia za 10 lat...na zapierających dech w piersiach fotografiach!

4 komentarze:

  1. Jesteś cudownie szalona! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dlatego nie jestem coachem - ale nie wnikajmy w techniczne detale:)

      Jak wszystko na świecie, tak i te notki, jednych będą motywować a innych...denerwować (delikatnie rzeczy ujmując). To, że nie pisze o tym, że coś jest do dupy nie znaczy, że w codzienności takich chwil nie ma. Nie uważam żebym była na jakimś specjalnym wyżu swojego życia- ale się tam wybieram używając właśnie przekonania, że każdy w każdym momencie swojego życia ma szanse i może zrobić wszystko używając do tego wszystkiego co w danym czasie jest mu dostępne. Jasne, każdy ma inne możliwości- zarówno na plus jak i na minus i też może z nimi zrobić wszystko. Jestem pewna, że tak jest i że zależy to od nastawienia...więc ciężko żebym pisała o innym nastawieniu czy punkcie widzenia świata niż to, które jest mi obecnie najbliższe. I wierzę, że jest to tylko kwestią czasu kiedy Ty też wrócisz do przekonania, że możesz wszystko.
      Masz śliczną córę i kochającego męża- których ja nie mam...i nie wiadomo kiedy mieć będę. Dajesz z nimi radę w obcym kraju- co jest wystarczającym powodem żebym Cię podziwiała, nawet jeśli nie zawsze dopuszczasz to do wiadomości między wierszami (ale to chyba bardziej wątek na priv) :)

      Wracając do sedna...odpowiedź na pytanie, które zadałaś, opisałam dokładnie w poprzedniej notce (szczególnie w podsumowaniu), dlatego nie gmatwając: http://ta-ka-ja-ka.blogspot.com/2014/02/siedem-miliardow-rzeczywistosci.html

      Kisses! Love!
      Ka.

      Usuń
  3. No i pięknie. Zastanawiam się tylko jaki masz plan na wyłonienie właśnie takiego męża i stworzenie właśnie takich dzieci, ale reszta na oko do zrobienia ;).

    OdpowiedzUsuń

A Ty? Co o tym myślisz?