poniedziałek, 13 lipca 2015

Wyższe Wewnętrzne JA zna się na cudach!

Przeczucie, głos serca, intuicja...Niech każdy nazwie to tak jak uważa za najtrafniejsze. Mam na myśli ten głos, który bije się z rozsądkiem szepcząc z tyłu głowy, że 'coś jest nie tak' podczas gdy bardzo chcemy przytoczyć sobie sto logicznych argumentów świadczących o tym, że jest dobrze. To ten sam głos, który mówi 'wszystko jest dobrze. To jest to!' w chwilach, gdy na pozór to co nas otacza zdaje się być szalonym, nielogicznym bałaganem. Wewnętrzne JA często nie idzie w parze z logiką ale zawsze mówi głośniej.

Trzy lata temu pokłóciłam się z nim nie na żarty. Na skutek burzliwego zauroczenia zestawionego z mnogością głosów o tym co wypada a co nie wypada, zagłuszyłam intuicję, za którą wcześniej szłam 'w ciemno'. Zagłuszyłam bo tak chcieli wszyscy dookoła, a niekoniecznie dlatego, że ja tak chciałam. I zaczęły się kłopoty. Nie posłuchałam przeczucia, które mówiło 'jeśli chcesz to możesz', ani tego, które krzyczało: 'w tych okolicznościach, wyjazd na drugi koniec kraju to nie najlepszy pomysł', ani też tego, które podpowiadało: 'półnagie fotki innej w telefonie to nie jest zbieg okoliczności' i wielu, wielu innych ciszej wydobywających się z tyłu głowy podpowiedzi. Nie chodziło o pojedyncze sytuacje ani ich autorów. Chodziło o mnie- próbującą układać sobie życie 'jak przystało na dorosłego człowieka'. Nie słuchając Wewnętrznego JA, wpadłam w samo-nakręcającą się spiralę przyciasnych sytuacji, w których wszystko było skrojone na miarę. Tylko ta miara nie była moja. 

W psychologii, często opisuje się ten moment jako charakterystyczny dla czasu przejścia do prawdziwie dorosłego życia. To czas, w którym przechodzimy z JA-dziecko (które jest intuicyjne, nie myśli o konsekwencjach, kieruje się bardziej sercem niż rozumem) do JA-rodzic (który jest surowym strażnikiem, operującym zdaniami 'powinno się....' i nie dopuszcza ustępstw). JA-dorosły stoi po środku, łącząc głos intuicji z przewidywaniem możliwych konsekwencji i dokonuje świadomego wyboru, szukając rozwiązania kompromisowego dla serca i rozumu. Paradoksalnie, bardzo wiele z nas funkcjonuje na skrajnościach, pozostając dzieckiem lub rodzicem, rzadko będąc dorosłym. W to samo wdepnęłam i ja. 

Przyszła jednak pora, w której ciche głosy zamieniły się w krzyk, a Wyższe Wewnętrzne JA orzekło, że dwa lata eksperymentów na swoich emocjach wystarczą. Przestając pchać pod górkę wózek bez kół, poczułam się lżej. Robiąc dwa kroki w tył, wróciłam do swojego życia, w którym przed każdym wyborem, zadaję sobie pytanie 'a co na to intuicja?'. Słucham się jej. I jest lepiej. Być może momentami, z technicznego punktu widzenia trudniej, jednak o wiele prawdziwiej. 
Wyższe Wewnętrzne JA to głos w głębi, który wskazuje drogę. Który podpowiada i wyznacza kierunek. I nawet kiedy nie jest on zgodny z wymyśloną przez nas opowieścią na temat tego jak być powinno- warto się jej słuchać. Mimo, a nawet PONAD wszystko. Bo Wyższe Wewnętrzne JA zna się na cudach!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Ty? Co o tym myślisz?