niedziela, 8 maja 2016

Czy to była dobra decyzja?

Raz po raz, zastanawiam się czy to była dobra decyzja. Jak bumerang wracają wyliczanki powodów, wprowadzających niepewność czy aby na pewno bycie mamą to dobry pomysł na życie. Decydując się na zostanie mamą, muszę zrezygnować przecież ze swojej pełnej niezależności. Już nie tak łatwo będzie spakować walizki i przeprowadzić się gdziekolwiek czy z dnia na dzień zarzucić plecak i pójść w góry, zostawiając za plecami telefoniczne zasięgi. A co z pieniędzmi do mojej własnej dyspozycji, długimi chwilami ciszy i samotności, karierą naukową i...jakąkolwiek karierą?! Co ze ślubem z bajki, pantofelkami gubionymi na balu, królikiem szalejącym w klatce, kolejnym sezonem snowboardowym, treningami na siłowni i moim biustem, którego jędrność może zostać zdewastowana przez małego głodomora?! Daruję Wam rozważania nad tym co zrobię jak wybuchnie wojna albo Polska stanie się nacjonalistycznym symbolem nietolerancji wszelakiej. 

Idealny moment wyglądałby przecież inaczej niż ten tu i teraz.  Z logistycznego punktu widzenia, o wiele lepiej byłoby zostać mamą kiedy miałam etacik i wszystkie z nim związane rodzicielskie przywileje na wyciągnięcie ręki. Kto wie, być może od września mogłabym na stałe zatrudnić się na Uniwersytecie i przenieść do Trójmiasta? Może lepiej byłoby pozałatwiać pierw formalności, spłacić kredyty, ustabilizować wszelkie sprawy i dopiero wtedy myśleć o dzieciach? 


Tymczasem, idealny moment na dzieci nie istnieje- przypominam sobie w połączeniu z lepiej myślącą częścią mózgu. No może z wyjątkiem sytuacji, w której odziedziczyłabym willę po dalekiej babci, samo-uzupełniające się konto bankowe, pomoc domową a sama mogłabym leżeć i pachnieć do końca swych dni. Brzmi świetnie! Ale takie życie w moim wykonaniu, nawet gdybym odziedziczyła tą willę i miliony monet, jest raczej niemożliwe. Bo kiedy leżę i pachnę, wpadają mi do głowy najgłupsze pomysły. Kiedy zaczynam się nudzić, jestem nie do zniesienia i zwyczajnie ciągle coś się musi w życiu dziać. Ostatecznie, nie mam obecnie parcia na korpokarierę i podbijanie świata w ogóle. Nie czuję żeby uciekały mi najlepsze lata życia na wydeptywanie zawodowych ścieżek i zostanie prze-kozakiem w jakiejkolwiek dziedzinie. Tym bardziej, że zegar biologiczny i malejąca z roku na rok liczba jajeczek, również ma nasze kariery głęboko w.....nosie. Wiem, że ten czas jeszcze wróci jednak kto powiedział, że jeśli wydarzy się to za rok albo dwa, kiedy moje priorytety ustawią się na nowo, w nieznanych do tej pory kolejnościach, będzie gorzej? Przeczucie wewnętrzne mówi mi, że będzie wtedy lepiej. Nie mam też głębokiej wewnętrznej potrzeby organizacji ślubów czy zawieszania sobie nad głową stryczka z napisem "na dobre i na złe i bez względu na wszystko". Pojęcie to jest mi obce bo gdybym miała bez względu na wszystko wychowywać dziecko w domu, w którym rodzice szczerze się nienawidzą i nie zamieniają ze sobą słowa, to nie jest moim zdaniem lepszy scenariusz, niż dziecko wychowujące się przy dwójce szczęśliwych rodziców, którzy żyją osobno. Oczywiście, trzeba zrobić wszystko aby nie stanąć przed takimi dylematami ale...życie przynosi różne sytuacje, a teraz jest moment na to, żeby zastanowić się co by było gdyby.

Jesteśmy w 12 tygodniu a ja mam już w głowie opracowany plan najszybszego dostania się z małym dzieckiem kolejką na lotnisko Olsztyn-Szymany, skąd samolotem w 40-minutowy lot do Krakowa i z Krakowa busem do Zakopanego, gdzie toboły wózków i innych rzeczy zostawiam w przechowalni bagażu i z berbeciem w nosidle możemy udać się na wędrówkę. Robiłam takie rzeczy z dużymi walizkami i w szpilkach więc wizja ta, choć wydawałoby się logistycznie dość skomplikowana, przeraża mnie dużo mniej niż 10-godzinna samodzielna podróż samochodem z dzieckiem w foteliku. 

Puenta? Odkładając sapanie "że chyba zwariowałam", "ale to będzie ciężkie" i jeszcze (moje ulubione) "zobaczymy czy CI się będzie chciało jak się dziecko urodzi"....na wszystko można wymyślić dobry plan. I niech mnie dunder świśnie jeśli przed ukończeniem drugiego roku życia moje dziecko nie spędzi nocy w Pięciu Stawach!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Ty? Co o tym myślisz?