niedziela, 3 stycznia 2016

Nie zrealizowałam żadnego celu na 2015

Nie zrealizowałam w pełni żadnego! Tak naprawdę szkoda mi właściwie tylko jednego- tego, że nie mam napisanej połowy doktoratu, na co przy lepszej organizacji siebie miałabym czas. Resztę traktuję jako szczęśliwe zrządzenie losu. Nie mieszkam w Warszawie, nie byłam na dwóch rejsach,
nie pracuję na uczelni ani w przyuczelnianym NGO (choć ten cel w przesunięciu datowym jest w trakcie realizacji), certyfikat Business English przerwałam kiedy zaczęłam spędzać 5 dni w tygodniu w  pociągach, treningi fitness skończyły się razem z 2 kreskami na teście ciążowym i jeszcze nie powróciły w tak ambitnych ilościach. Mówiąc szczerze, czytając dziś tamtą notkę, mam wrażenie, że pisał ją ktoś inny. Cel nadrzędny został bowiem zrealizowany. ZAORAŁAM PRAWIE WSZYSTKO. Czytając dziś, że ówczesny brak celów to "jak policzek wymierzony sobie samej, totalne dno i dość żałosny stan." i że muszę już, teraz, natychmiast co wymyślić- śmieję się z siebie z pobłażliwą troską.
I pierwsze Święta na 12 osób- konieczne do odnotowania
W tym roku udało mi się przekroczyć próg przeprowadzonych 400 godzin szkoleniowych, zwiedziłam 14 nowy miast Polski, napisałam 3 publikowane artykuły naukowe, byłam trzy razy w górach i chodziłam o nich pierwszy raz w rakach zimą. Wiele się działo i nie sposób opisać wszystko w kilku cyfrach. Początek roku był chaosem i zagubieniem. Okres od marca do września był jazdą bez trzymanki. Ostatni kwartał roku to amplituda od chwil największego szczęścia do największej rozpaczy jaką udało mi się przeżyć w dotychczasowym życiu. Ostatecznie jednak, siedząc w puchatym szlafroku, z kawą w ręku, pod własną piękną choinką, wystawiam 2015-emu ocenę dobrą. 

Na 2016 nie mam listy celów. I jestem absolutnie o tą odmianę spokojna. Jestem w dobrym miejscu i dobrym czasie. Ogarniam się jeszcze chwilę po stracie, jednocześnie wierząc, że wszystko czego doświadczyłam było po to żebym umiała docenić to co przyniesie przyszłość. Życzę sobie pięknej podróży przez 365 dni. Bez wielkich planów i postanowień. Na luzie, bez ciśnienia i dopinania czegokolwiek na siłę. Z nadzieją na odrobinę szczęścia. Priorytetem mojego serca na ten rok jest tworzenie rodziny i prawdopodobnie temu podporządkowane będą inne wydarzenia. Przyda się pomoc Wszechświata więc oby cały Wszechświat nam w tym sprzyjał.

2 komentarze:

  1. Ogromną odwagą było podzielenie się z nami w ostatnim czasie tak prywatną częścią Twojego życia, Kasiu. Życzę Ci dużo siły i spokoju. Gratuluję też tego wszystkiego, czego udało Ci się dokonać w tym 2015 roku. Trzymam kciuki, by ten rok przyniósł Ci ogrom szczęścia, uśmiechu i spełnionych marzeń! Niech Wszechświat Ci sprzyja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za miłe słowa :) Rownież życzę wszystkiego co najlepsze!

      Usuń

A Ty? Co o tym myślisz?