sobota, 10 stycznia 2015

Do WOŚP-o sceptyków

Do WOŚP-o sceptyków. Bez słów będących wstępem, przechodzę do meritum.
Pierwszy raz wolontariuszką Wielkiej Orkiestry zostałam mając 14 lat. Przez kilka lat pracowałam przy organizacji finału w olsztyńskim Sztabie. Nieraz miałam przyjemność odwiedzić warszawską fundację i WIEM, że nie ma takiej możliwości aby jakakolwiek złotówka, która trafi do puszki olsztyńskiego wolontariusza nie trafiła do fundacji, a zaginęła w ściśle nieokreślonym "innym" miejscu gdzieś po drodze.


Jak to działa?
A mianowicie tak:
Każdy wolontariusz otrzymuje przypisany do siebie identyfikator z jedynym i niepowtarzalnym numerem i hologramem, po którym można poznać jego oryginalność. Numerowi identyfikatora odpowiada numer wydawanej danemu wolontariuszowi puszki, która jest oklejona banderolami na każdym złączeniu. Przy wyjściu ze sztabu wolontariusz jest instruowany nie tylko przez koordynatora swojego rejonu ale również spisywany przy wyjściu przez ochronę (zwykle przedstawicieli Straży Miejskiej i innych służb). Odnotowana jest godzina "wyjścia" puszki ze sztabu. Wiadomo też w jakich godzinach poszczególne puszki powinny zostać zdane. A zdawane są bezpośrednio w  banku. Po zakończeniu kwesty, wolontariusz ma obowiązek jak najszybciej zgłosić się do bankowego okienka, gdzie jego puszka zostaje przeliczona a on sam otrzymuje potwierdzenie jej rozliczenia. Jeśli puszka nie wróci- wolontariusz taki jest poszukiwany nie tylko przez swojego koordynatora ale również przez Straż Miejską, Policję i inne służby odpowiadające za bezpieczeństwo w przypisanym mu rejonie.

Nie mam zielonego pojęcia gdzie można by się w tym łańcuchu dopatrzeć dziury, w której puszka mogłaby zostać "obrabowana" przez wolontariusza lub osoby ze sztabu. Jedyną opcją jest udział osób trzecich, które dla własnego zarobku (który do najwyższych nie należy) odważą się puszkę ukraść. Są to jednak w skali kraju pojedyncze przypadki. Wolontariusze otrzymują wsparcie i ochronę służb miejskich, wojska, agencji ochrony a często także korporacji taksówek, które w tym dniu towarzyszą wolontariuszom, pilnując ich bezpieczeństwa- pro bono.


Czy ta impreza to dużo czy mało?
Koszty koncertów i imprez towarzyszących zbieraniu funduszy na Wielką Orkiestrę, pokrywane są ze środków pochodzących od sponsorów. Nawet koszulki, w które zaopatrzeni są wolontariusze i członkowie sztabu są rozdawane dzięki uprzejmości jednej z firm reklamowych, która w zamian za ich przygotowanie zyskuje swoje logo na rękawach kilkuset osób poruszających się w tym dniu po mieście. Ja to WIEM! Czy sprzed ekranu telewizora w tym dniu widać więcej?

Kwoty zebrane z puszek w ostatnich latach:
Rok 2014: 52.448.765,49 PLN
Rok 2013: 50.657.747,68 PLN
Rok 2012: 50.638.801.30 PLN
Rok 2011: 47.248.415,05 PLN

Moim zdaniem dużo. Oczywiście- jest to kropla w morzu potrzeb polskich szpitali. I być może zdarza się, że w pojedynczych szpitalach sprzęt jest niewykorzystywany tak jak mógłby zostać wykorzystany gdzie indziej.
Dlaczego ten a nie inny szpital dostaje sprzęt? Dlatego, że złożył do fundacji zapotrzebowanie, które zostało przeanalizowane. Nie można naprawić całego świata! Ale warto próbować.

Wielka Orkiestra to nie jednodniowa impreza a cała fundacja, dla której styczniowy Finał to tylko jedna z form działalności. Przez cały rok działa m.in. na rzecz propagowania nauki pierwszej pomocy wśród młodzieży i organizuje wiele innych akcji.
Działalność trzeciego sektora kojarzy się powszechnie z działalnością non-profit. Ale każda działalność musi ponosić koszty. Koszty lokalu, administracji, zarządu. W każdej fundacji czy stowarzyszeniu musi znaleźć się człowiek, który poświęci jej swoje życie aby mogła się rozwijać i działać na rzecz społeczeństwa. Są wymiary życia społecznego, których wypełnienia nie zapewni rząd. I których nie jest w stanie załatwić pojedynczy człowiek. Organizacje pożytku publicznego również muszą się utrzymywać i mieć osoby, które poświęcając swoje życie realizacji ich celów, na pełnym, często o wiele dłuższym etacie niż przypisane 8 godzin dziennie, będzie dbał o jej sprawy. I nie widzę w tym NIC złego aby otrzymywał za to wynagrodzenie. Oczywiście nie powinny być to sumy rażąco przekraczające średnią krajową, ale nie możemy wymagać od osób zarządzających organizacjami aby zamieszkały w tipi, nie miały rodzin, pożywienie wykradały z dziupli wiewiórek i przechowywały je w samodzielnie wykopanych ziemiankach. W ramach wolontariatu można pracować- ale rezerwując sobie czas na pracę zarobkową. Nie da się oprzeć działalności dużych fundacji jedynie na pracy wolontariuszy- nawet jeśli będzie to kilka godzin w tygodniu. Tyle a propo pensji szefów fundacji...którzy nie mieszkają w willach z basenem i nie jeżdżą Maserati. A bardziej ciekawskich niedowiarków odsyłam do sprawozdań Fundacji, dostępnych na stronie internetowej, w których co do złotóweczki można wyczytać na co jeszcze przeznaczane są pieniądze- które przypominam, nie pochodzą jedynie z Finału Orkiestry.


WOŚPowy sceptyku! 
Choć wiem, że przekonany przekonanego nie przekona, usiądź na chwilę i zastanów się czy ty WIESZ jak to działa, czy jedynie Ci się WYDAJE, że wiesz.
Przyjmij do wiadomości, że poza wymiarem finansowym, Finał ma także wymiar społeczny, objawiający się w mobilizacji setek tysięcy młodych ludzi, którzy zbierają się tłumnie chcąc pokazać, że są aktywni, gotowi do działania i chętni do pomocy drugiemu człowiekowi. W imię idei. Za darmo. Dla własnej satysfakcji z efektów tych działań.
Nie każdy musi do tego grona należeć. Jeśli Twoje przekonania są inne- pokaż je. Wiem, że jeśli potrafisz poświęcić tyle energii głośnym protestom- potrafisz również wstać i zrobić coś pożytecznego. Może lepszego? Poprzyj swoje poglądy działaniem! Może ich nie zrozumiem, ale uszanuję Twoją odwagę do próby stworzenia czegoś pozytywnego, wyrośniętego na gruncie odpowiadającej Ci idei.

Jeśli jednak jesteś zbyt świetny aby dzielić się tą świetnością ze światem i nadal wiesz lepiej kto i gdzie wyciąga ręce po to żeby kraść (no bo przecież nie po to żeby zrobić coś dobrego) to rozumiem, że zgodnie ze swoimi poglądami, odmówisz korzystania ze sprzętu Wielkiej Orkiestry kiedy Twoi bliscy będą tego potrzebować- choć z całego serca życzę Ci abyś nie miał konieczności dokonywania takich wyborów!
Przemyśl jeszcze raz.
A jeśli dalej nie widzisz argumentu, który by Cię przynajmniej odwiódł od nienawistnego marudzenia- uszanuj pracę tysięcy osób, której może nie widać, ale dzięki której możesz mieć przyjemność obejrzenia swojej ulubionej gwiazdy lub strzelić fotkę fajerwerkom rozbłyskającym na niebie w Twoim mieście. Choć po cichu liczę na to, że bardziej godne uszanowania będą te tłumy pozytywnie grających w tym dniu serc!

Wszystkim wolontariuszom i organizatorom kibicuję aby jutro padł rekord. Szczególnie mocno trzymając kciuki za olsztyński sztab, do którego powiało mi dziś sentymentem! :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Ty? Co o tym myślisz?